5/07/2018 – 19:35 | Komentarze (0)

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Mentoring to brzmiące bardzo nowocześnie słowo określające osobisty rozwój, który wydarza się w przestrzeni partnerskiej relacji pomiędzy uczniem a jego nauczycielem czy mistrzem. Taki sposób kształtowania własnej osoby znany jest jednak …

Czytaj cały artykuł »
Problemy

Bolączki codzienności. Problemy małe i duże, z którymi styka się każdy z nas.

Psychologia

Psychologia codzienności. Praktyka, teoria, wpływ psychologii na nasze życie.

Twórczość

Literatura, poezja, malarstwo, fotografia, kreatywność.

Uczucia

Świat uczuć, emocji, miłości. To one kierują naszym życiem.

Wizualizacje

Artykuły z dodatkiem filmu video bądź muzyki.

Emocje » Psychologia

Toksyczna matka

Submitted by on 16/11/2009 – 09:00578 komentarzy

matka-toksycznaZaborcza, ograniczająca, wiecznie wtrącająca się w Twoje życie. Toksyczna matka. Niestety, nie zawsze nasze relacje z rodzicami układają się dobrze. Wprawdzie wielu z nas, po okresie buntu i naporu w czasie adolescencji jest w stanie pozytywnie ułożyć sobie relacje z rodzicami, dla niektórych jednak nie jest to możliwe – ich matka nie pozwala im na usamodzielnienie. Jest zawsze obok, zawsze chętna o pomocy lub zawsze pomocy wymagająca. Wymaga atencji, telefonów, organizuje życie, decyduje, dusi… Toksyczna matka może zniszczyć Twoje życie – o ile nie ockniesz się i nie zdasz sobie sprawy z tego, że toksyczna miłość matki Ci szkodzi.


Jak działa toksyczna matka?

Najczęstszą formą działania toksycznej mamy jest wzbudzanie w dziecku poczucia winy. Poczucie winy wzbudzane jest zaś przez pokazywanie dziecku poświęcenia, na jakie zdobyła się matka aby dziecko wychować oraz udowadnianie dziecku, że nie jest dość troskliwe, czułe i kochające. Prawda jest jednak taka, że dziecko nigdy nie będzie dla toksycznej matki dość kochające i czułe – nie, jeśli będzie miało jakiekolwiek własne pragnienia i własne zdanie. Toksyczna matka chce podporządkować sobie dziecko, przeżyć za niego jego życie, wejść w jego rolę. Aby zadowolić matkę, dziecko musiałoby więc zrzec się w pełni swojego życia.

Osoba, która da się zdominować toksycznej matce nie założy własnej rodziny, a nawet jeśli jej się to uda, nie trwa to długo – partner nie wytrzyma konkurencji w postaci teściowej, nie będzie w stanie żyć w toksycznej relacji i odejdzie. Jeśli pojawi się dziecko, to toksyczna relacja ma spore szanse na przeniesienie się na kolejne pokolenie.

Jak sobie radzić z toksyczną matką?

  • Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie toksyczności relacji jaką mamy. Jeśli wiemy, że jesteśmy manipulowani, że staliśmy się ofiarą, możemy zacząć działać.
  • Musisz zacząć stawiać granice – nie jest to proste – matka będzie bronić tego co już osiągnęła, będzie próbować przymusić cię abyś na powrót stała się jej grzeczną córeczką czy ukochanym synem. Pamiętaj, że matka nie rozumie tego, że ty masz problem z waszą relacją.
  • Stawiając granicę musisz być silna i odporna – nawet jeśli matka będzie stosować szantaż emocjonalny – jeśli się złamiesz- przegrasz walkę o własne życie.
  • Staraj się zrozumieć swoją matkę– toksyczne matki nie są takie dlatego że są wredne lub nie kochają swoich dzieci. Ich zachowanie wynika z lęku, niepewności, samotności. Rozumiejąc mechanikę działania matki będzie Ci łatwiej uwolnić się od toksycznej relacji.
  • Nie krzycz i nie reaguj emocjonalnie – na tym właśnie bazuje poczucie winy – jeśli wykrzyczysz że masz prawo do własnego życia, szybko doświadczysz poczucia winy („jak to tak na biedną starą matkę krzyczeć!”) i z twojego postanowienia odcięcia się nie pozostanie nic – zamiast działać pod wpływem emocji staraj się więc działać racjonalnie i spokojnie, tak abyś sama siebie nie wpędziła w poczucie winy.
  • Niekiedy toksyczne matki uniemożliwiają jakiekolwiek prowadzenie własnego życia – jeśli nie jesteś w stanie poradzić sobie z relacją mimo prób, może warto rozważyć opcję bolesną ale niekiedy jedyną- oddalić się fizycznie od matki.

Toksyczne relacje można uzdrowić samemu, ale łatwiej zrobić to przy pomocy terapeuty. Jeśli więc chcesz pracować nad sobą i uwolnić się od swojej matki oraz stać cię na psychoterapię, zawsze warto taką opcję rozważyć.

Popularity: 100% [?]

578 komentarzy »

  • Sachmet pisze:

    To tak jak ja…o wszystkim dowiadywalam sie z gazet od kolezanek z netu.A ja chcialam sie od mamy o tym dowiedziec.Ona nadal zaklada ,ze powinnam byc dziewica,ze nie mam pojecia o antykoncepcji ,a kazdy facet chce mnie wykorzystac.Kazde nocowanie u faceta konczy sie cichymi dniami -co jest jeszcze gorsze od awantury.Bo je uwazam,ze nie robie nic złego.A ona zawsze powtarza ,że ich matki pomysla,ze jestem łatwa ,ze dziwka itd.

  • Anka pisze:

    widzice, chcialam dzis pogadac z moja matka, liczylam na to, ze po tygodniach braku rozmow cos do niej dotarlo, ze bedzie ze mna rozmawiac jak dorosly z doroslym ale nic sie nie zmienilo. Powiedziala, ze mam zycie do du*py. Ze ona miala takie cudne (…). Ze jakbym w koncu robila tak jak ona chce to wszystko by inaczej wygladalo, ze mam zostawic meza i robic tak jak ona chce i wtedy bede szczesliwa i bede miala co najlepsze. Moze nie mam super pracy za wielkie pieniadze, ale jestem szczesliwa, mam dobrego meza, prace, ktora lubie, ale ja boli, ze on zarabia wiecej i ma lepsze stanowisko. Ale chyba nie o to w zwiazku chodzi aby pokazywac kto lepszy. Ona twieerdzi, ze maz mnie wykorzystuje i dlatego ma czas na lepsza prace. Ze ja po pracy kura domowa. Oczywiscie nawet nie wie jak to wyglada, ma swoja wizje i sie jej trzyma. Jak jej mowie, ze wiesza pranie, robi zakupy – mamy podzial obowiazkow domowych i nad dzieckiem – to mowi, ze mam jej glupot nie opowiadac… Mezowi powiedziala kiedys, jak do niej MAMO powiedzial, ze ma mowic jej mamusiu – on nawet do swojej mamy mowi MAMO. Jak mu sie kiedys mamo powiedzialo to sie wsciekla i obrazila. Maz tez z nia nie rozmawia, nie wie jak a nie ma zamiaru przy kazdym slowie sie zastanawiac czy powie dobrze, co ona na to powie. Oczywiscie zdarzalo jej sie tez od gnojkow wyzwac… 🙂 Taka kulturalna osobka 🙂
    Oczywiscie jestem pod jego wplywem, mam klapki na oczach, on mnie sciemnia milymi slowkami i wykorzystuje, ona widzi wszystko, wie wszytsko pomimo, ze mieszka daleko od nas i ostatni raz u nas byla z 1,5 roku temu. Maz jej nie odwiedza wcale bo jak tam jedziemy to jest dobrze przez godzine a pozniej sie zaczynaja jazdy.

    Oczywiscie, dodala, ze wczoraj spotkala znajoma i ze jej corka robie niewiadomo jaka kariere (to akurat prawda, dziewczyna byla bardzo zdolna i madra), ja takim az orlem nie bylam, ale musiala dodac, ze nie moze sie mna chwalic, ze jej wstyd bo nie robie wielkiej kariery.
    Moja matka sie mnie wstydzi a do tego drze sie na mnie, ze powinnam robic tak jak ona chce, bo inaczej wszystko jest zle.
    Brak mi sily juz na to, glupia kocham ja, chce dobrze, chce normalnej rodziny ale chyba nic z tego, pewnie teraz znowu bedzie brak kontaktu a pozniej kolejna proba i kolejna …

  • Anka pisze:

    straszne to wszystko, kazda z nas ma podobnie, zero wsparcia, zero normalnych rozmow, zero doradzenia, zero pomocy jakiejkolwiek za to od nas oczekuja zbyt wiele, wszystkiego co najlepsze, poswiecenia, oddania i wykonywania rozkazow. Mam 30 lat i nie moge miec wlasnego zycia, nie umiem dokonywac wyborow, bo zawsze mam jej obraz w glowie, co ona powie. Jak juz cos zrobie to wszytsko krytykuje a jak sie chce poradzic to najpierw powie, ze glupi pomysl a pozniej dorzuca, ze i tak sie jej nie poslucham wiec po co ona ma mi radzic.
    Chcialabym miec matke, przyjaciolke, co pomoze i wesprze a mam ciagle wojny i obelgi.
    Nie wiem co zrobic aby bylo dobrze, codziennie sie zastanawiam i czasem dochodze do wnisoku, ze ze mna cos jest nie tak, ze to ja mam problem, gubie sie w tym. psycholog pomaga na chwile, mowi, ze mam sie odseparowac, ze jestem dorosla, ze to toksyczna matka, ze chcialby z nia porozmawiac ale jak jej raz powiedzialam, aby poszla na wizyte, ze ja zaplace to mnie wyzwala, ze z niej wariatke robie. Jedyne wyjscie jakie widze to totalne odciecie sie. Ale wychodzi mi to na krotko, pozniej cierpie i sie obwianiam. Zazdroszcze innym, ze maja wsparcie, pocieszenie w trudnych chwilach a mi ciezko przyjac to do siebie, ze ja tego nigdy nie mialam i miec nie bede, do tego strach aka bede ja jak bede starsza. Milosci od niej tez nie zaznalam, rozmow w wieku dorastania NIC. Ciagle ustawianie, bila mnie nawet jak bylam mala. Nic nie dostawalam.
    Ryczec mi sie chce, jak po kazdej rozmowie z nia.
    Sorki za bledy i literowki

  • Anka pisze:

    dziewczyny, wiem, ze fajnie sie tutaj pisze, ale moze zalozymy jakies prywatne forum? Moja matka nie ma swojego zycia a na internecie siedzi caly dzien i czasem sie boje, ze wejdzie i bedzie to czytac. Ona i tak nie zrozumie a bedzie nowa wojna jak pokojarzy fakty

  • Sachmet pisze:

    a ja załuje Aniu ,ze nie mozemy sie spotkac ,pogadac przy kawie .Kazda opowiada takie historie ,ze wlos sie jezy .Czasem mi brak takiej bratniej duszy co zrozumie co czuje.Ze nie przesadzam,ze nie wymyslam .

  • Anka pisze:

    ja tez zaluje 🙁 fajnie byloby sie spotkac i pogadac
    moja matka nadal szaleje, chyba przez nia przed czasem urodze 🙂
    nie da sie i tyle, dzis mi napsiala, ze nie mam juz matki, ze jej nie szanuje, wszystko bosko, tylko zapoimna, jak nie szanujesz innych to nie oczekuj wzajemnego szacunku, chcialaby zrobic ze mnie go*wno i robi a wzamian ja mam byc mila i przyjmowac wszystko z usmiechem na buzi
    No nic, jak tak dalej bedzie to widze, ze u mnie problem toksycznej matki sie sam rozwiaze, sama chce zniknac z mojego zycia wiec w koncu bede miala ja i moja rodzina spokoj 🙂

  • Anka pisze:

    u mnie najlepsze jest to, ze nawet siostra uwaza, ze mama ma racje, ze powinnam sie w wieku 30+ sie jej sluchac i obrywam od matki i siostry, ojciec nic nie mowi, one twierdza, ze on mysli tak samo a mi kiedys powiedzial, ze matka juz taka jest i nic nie zrobie. wojny mam ciag dalszy, metlik w glowie, czuje sie winna i ogolnie zyc mi sie nie chce.

  • Anka pisze:

    postanowione: zrywam kontakt w 100% – inaczej umre predzej od niej a nie tego chce od zycia.
    Powodzenia dziewczyny, inaczej sie niestety nie da

  • Sachmet pisze:

    Zazdroszcze Ci Aniu ,bo mieszkasz sama .Masz wspaniałego męża ,bedziesz mamą.(gratuluje).Ja nie moge na to liczyc…już mi powiedziala ,ze ona moich bachorów,bo tak to okreslila chowac nie bedzie.Ze to mój „problem”.
    Dasz radę ,szkoda ,ze mama i siostra sa takie.Ale może masz jakies przyjaciolki w ktorych napewno masz wsparcie.

  • Anka pisze:

    Ale widzisz, ja nie chcialam pomocy w wychowaniu dzieci, ja chcialam wsparcia psychicznego, to nie to samo co od przyjaciolek/kolezanek, chcialam aby sie ze mna cieszyla ciaza, dzieckiem, wsparla, kiedy nie wszystko jst dobrze, pogadala – nie, ona wiecznie niezadowolona, jak cos szlo nie tak to tylko opieprza, ze to moja wina bo … i tu zawsze tysiac slow co robie zle, ze jakbym zrobila tak jak ona mowila….. no to wszystko byloby idealnie 🙂
    Dlatego koniec tego, nie daje mi milosci, nie daje wsparcia, szacunku dla mojej rodziny – ja sie latami staralam, slodzilam, pomagalam, wspieralam – teraz to koniec !
    Ile ja lez wylalam, a do tego najlepsze, ze najwiekszy kolowrotek robi mi gdy jestem w ciazy, sama mi napisala, ze ona nie robi tego zebym poronila, tylko dziwne, bo ja nic nie mowilam jej, ze „czy to robi abym poronila…” wiec ja juz sama nie wiem co w jej glowie siedzi. jednego jestem pewna ja nigdy nie doprowadzalabym nikogo w ciazy do lez i nerwow, a ona to robi, jak widzi, ze sie denerwuje to jeszcze mocniej mi dowala aby bardziej bolalo i abym sie bardziej wkurzala….

  • Anka pisze:

    Sachmet, nie wiem co robisz, studiujesz? dziennie? jestes od niej zalezna w 100% finansowo?

  • Sachmet pisze:

    Studiuje zaocznie,jestem zależna niestety bo niedawno stracilam prace.Szukam dzien w dzien ,wysylam milion CV i cisza.
    A ona to wykorzystuje ,bo jestem w domu i robie za typowa polską kurę domowa,piore .prasuje ,gotuje ,jak wraca do domu podaje obiad potem zmywam.A ona siedzi jak matrona w fotelu i nic nie robi w domu..wszytsko robie ja .Nawet jak jest weekend.

  • Kasia pisze:

    Całą noc czytałam Wasze posty i płakałam … Mam 29 lat, 3,5 miesięcznego synka, męża i Matkę. Mama całe moje życie utwierdzała mnie w przekonaniu że ona wszystko dla mnie poświęciła, że po śmierci taty (zmarł 22 lata temu) ma tylko mnie (jedynaczka) a ja jestem wyrodną córką bo w wieku 21 lat wyjechałam z rodzinnego miasta i się usamodzielniłam, również finansowo. Od 6 lat jestem w związku z moim mężem (małżeństwem jesteśmy od 3 lat) i od tamtej pory agresja mojej matki szantaż emocjonalny sięga zenitu. Odkąd miałam jakikolwiek poważny związek, to zawsze każdy mężczyzna był zły, powinnam była go zostawić i zostać z nią. Kiedy poznałam mojego obecnego męża, zwyzywała mnie, jego, że po co mi ten związek, po co mi ślub, itd. Przeprowadziła się do mojego obecnego miasta i zaczął się koszmar. Inwigilacja bezpośrednia i telefoniczna każdego dnia. Każdego dnia foch, kłótnia, agresja a potem ciche dni i oczekiwanie na moje przeprosiny bo ja jestem s… ja jestem k…. Wszystko co robiłam było złe, zawsze włosy nie takie, ubranie nie takie. Każdego dnia wysłuchiwałam jaka to ona dla mnie była dobra, jak powinnam być jej wdzięczna. Największy błąd to było wzięcie od niej pieniędzy na nasz obecny dom. Sprzedała nasz rodzinny dom i dała/pożyczyła mi pieniądze. W momencie dawania kasy mówiła że to prezent ale już potem okazało się że to jest pożyczka i że nagle mam jej dać 290 tysięcy złotych. Dom należał do obojga, tak więc prawnie i tak po sprzedaży nieruchomości należałaby mi się połowa – 140 tyś. Matka przeprowadziła się do mieszkania które kupili moi Dziadkowie (rodzice mojego Taty). Mieszkanie jest pewnie warte 140 tysięcy lub więcej. Na upartego możnaby przyjąć że nie jestem jej winna nic, ale nic bardziej mylnego. Ja jestem winna temu że jak przyjechała za mną do Krakowa to straciła pracę. Ja jestem winna temu że pojechała za Tatą do Polski, bo moja Matka pochodzi z innego kraju, ja jestem winna całemu złu tego świata. Powiedziała że do pracy za marne 1 500 zł nie pójdzie. Twierdzi że jest chora, ale renty jej nie przyznali. Wielokrotnie straszyła mnie że się zabije. Ostatnio zaprosiłam ją na weekend to upiła się, pobiła mnie, zniszczyła wszystkie kwiaty w domu. Wezwałam policję bo nie umiałam sobie poradzić a mąż był 300 km ode mnie. Do tej pory mi wypomina, jaką jestem wyrodną córką, k…., s…, itd.. Najpierw przez wiele lat nagabywała mnie i dręczyła że ona to już by chciała mieć wnuki a kiedy się doczekała, synek ma 3,5 m-ca to nawet nie zapyta jak się czuje dziecko a widziała go 3 razy. Dziecko po porodzie było tydzień na intensywnej terapii, mieliśmy bardzo ciężki poród. Ona potrafiła po 2 dniach przyjść do szpitala i skomentować czemu ja się nie uśmiecham, czemu nie chcę jej jedzenia (jedzenie było przeciwieństwem tego co powinna jeść karmiąca matka). Standardowo obraza majestatu i ostentacyjne wyjście ze szpitala. Ostatnio chciałam z nią porozmawiać żeby może została z synkiem jak ja wrócę do pracy, bo twierdziła uparcie że chce się nim zajmować. Nie wiem tylko jak skoro dziecko ma prawie 4 miesiące a ona widziała go 3 razy, a zapraszałam ją wielokrotnie (zaproszenie otwarte). Nie zna jego zwyczajów, nie wie kiedy on płacze z głodu, a kiedy chciałby żeby go ponosić na rękach a kiedy denerwuje go mokra pieluszka… Jak byli ostatnio rodzice mojego męża i po nią też pojechałam to bardzo się interesowała kuzynem mojego synka który ma 3 latka a do mojego dziecka, jej jedynego wnuka nawet nie poszła! Jeszcze skomentowała, że ona to by chciała żeby on już biegał i mówił. Zapytałam ją czy w takim razie mały niemowlak jest zły/gorszy??? Ja nie rozumiem co to dziecko jej zawiniło. Mnie może nie nienawidzić ale dziecko? wracając do kwestii finansowych to co miesiąc wysyłam jej przelew albo 1000 zł albo 700 zł. Różnie bywa, poza tym małe dzieciątko kosztuje. Ona nie pomaga mi w niczym tylko jak już przyjedzie, a raczej ja po nią pojadę, to skrytykuje że kwiatek ma sucho że to że tamto, a ja nie mam w domu kucharki, sprzątaczki, masażysty i mam małe dzieciątko. Zawsze jest źle, z pieniędzy też jest niezadowolona, tylko dziwnym trafem non stop ma nowe ubrania a ja kupuję dziecku ubranka w Second Hand, no i z tego tytułu też jestem wyrodną matką … Nie wiem, może to faktycznie ja jestem złą wyrodną córką, wzięłam od niej pieniądze, robię jej przelewy, mam gigantyczny kredyt, dwoimy się i troimy z mężem żeby więcej zarabiać a ona ma to w d…. bo ja ją powinnam utrzymywać, bo jej się należy, bo to mój zasrany obowiązek. Powiedzcie proszę co robić, chciałam żeby dziecko miało babcię … Bo rodzice męża są 100 km od nas. Błagam pomóżcie.

  • Sachmet pisze:

    oj Kasia wspolczuje naprwde…choc mala choc cie wirtualnie przytulimy 🙂
    Nie jestes złą corką ,dbasz o nia ,robisz co mozesz choc powinnas zajac sie soba i swoim dzieckiem.To nie jest twoj obowiazek ,robisz co mozesz by zapewnic jej byt.To moze sprobuj wznowic kontakty z druga babcia?

  • Kasia pisze:

    Sachmet,
    dziękuję Ci. Kontakty z drugą babcią są super. Moja teściowa jest fantastyczną babeczką. Paradoksalnie 100 razy bardziej się dogaduję z Teściową aniżeli z moją rodzicielką. Ale jakby nie było 100 km ogranicza nasze kontakty do przeważnie 2 razy w miesiącu. A moja matka jest 20 km ode mnie…
    Mam straszny żal do siebie że dałam się namówić na ten (mój obecny dom) i to że finansowo się jej nie wypłacę do końca życia. nawet gdybym sprzedała dom, bo już o tym wielokrotnie myślałam, to w obecnym kryzysie i przy obecnych cenach zdołam tylko oddać jej kasę a nasza trójka pójdzie na bruk. Gdyby nie mój mąż to nie wiem co by ze mną było. Gdyby nie jego miłość i pomoc.
    Ja naprawdę chciałam mieć tylko normalne stosunki z matką, ale nie mogę i nie pozwolę pomiatać moim mężem, mną. Nie wybaczę słów. Nie wybaczę czynów. Nie wybaczę tego że nie interesuję ją własny wnusio. Ostatnio miałam 2 biopsje piersi, nawet mnie nie zapytała o wynik. Jeden guzek na szczęście niezłośliwy, nadal czekam na wynik drugiej biopsji. Nie mam siły. Nie mogę spać po nocach, tak bardzo chciałabym mieć normalną rodzinę, żeby moje dziecko miało 2 kochające babcie a nie jedną i na dodatek tylko jednego dziadka…
    Cieszę się że znalazłam to forum, współczuję Wam strasznie i dziękuję że jesteście. Mam tylko nadzieję że nie będę taka jak ona…

  • beata pisze:

    Witam.Powiem Wam że niechce mi się już nawet pisać na temat mojej matki,prawda jest taka że nienawidzę jej czystą nienawiścią—przez nią wypłakałam morze łez,niszczyła moje związki,niszczyła moją niezależność,pakuje się w moje życie do tej pory i niszczy je jak szarańcza.Mam czterdzieści lat i to śmiech przez łzy ale dalej to robi—po prostu zabija mnie po swojemu,w białych rękawiczkach.Współczuję Wam wszystkim,wiem co to znaczy toksyczna „mamusia”i to przez olbrzymie”T”—kto tego nie przeżył nie zrozumie—-pozdrawiam.

  • Sachmet pisze:

    Kasiu ja tez marze o normalnej rodzinie ,ale niestety widocznie tak mialo byc;) no co zrobic ,nasze mamy maja po 50-60 lat nie zmienimy ich.Dobrze ,ze choc tesciowa jest normalna mila kobieta.Pewnie jest wspaniala babcia 🙂
    Ty ,Twoj maz i dzieciaczek stworzycie nowa rodzine ,i nie boj sie nie bedzisz taka jak matka ,bo wiesz co robi żle i bedziesz unikac jej błędów.

  • Kasia pisze:

    Dzięki Sachmet 🙂

  • Sachmet pisze:

    Nie ma sprawy :):)po to tu jestemy ,zeby sobie pomagac ,wspierac.

  • Anka pisze:

    Ja nie napisze nic nowego, wiem, ze to nie jest latwe, bo one w nas ciagle wpajaja poczucie winy, ze my musimy sie nimi zajmowac, bo one dla nas tyle , tylllllllllleeeeeeeeeee poswiecily!!!!!!!!!!! Drecza nas, upokarzaja. Droga Kasiu, musisz sobie uswiadomic jedna rzecz- jeddnnnaaaa – nie jestes od niej zalezna w zadnym stopniu, ani finansowo, ani pomoca w zajmowaniu sie dzieckiem, nic od niej nie dostajesz, i ja nie pisze o pomocy finansowej ale o wsparciu i milosci – wiec jedynym wyjsciem jest zerwanie kontaku, nie jest to latwe, ale musisz wiedziec jedno – nie zrobisz tego – bedziesz miala pieklo do konca zycia. Skonczy sie zapewne rozwodem, depresja po kilkunastu latach, one wiedza jak nami manipulowac, wiedza gdzie ugodzic aby bolalo najbardziej i to wszystko wykorzystuja.
    Szkoda, ze wzielas od niej pieniadze na dom, wiem, wiem w innych rodzinach to jest normalne ale nie w naszych. Ja od swojej dostalam mieszkanie – po dziadkach, zapisane predzej na nia, ale wiesz co, ono jest tylko moje na papierze, ja go nie chce, nie chce tych pieniedzy bo wiem, ze pozniej bedzie wypominanie do konca zycia.
    Jak nie zrozumiesz, ze odciecie sie jest jedyna szansa to bedziesz sie meczyla do konca zycia (jej zycia…). Trzeba sie postawic tym mamuskom, one musza wiedziec, ze jestesmy twarde, inaczej zawsze beda gora!

  • Anka pisze:

    Sachmet, mam nadzieje, ze znajdziesz prace, wiem, latwo nie jest, ale skoro studiujesz zaocznie? moze w sklepie? ja bym brala nawet cos za minimum, wynajela pokoj, na jedzenie tez powinno starczyc, wygod nie bedziesz miala, ale bedziesz miala swiety spokoj!!!!!!!
    Zawsze tez jest opcja wyjazdu na wakacje zagranicznego i zarobieniu pieniedzy aby pozniej miec na utrzymanie.
    Wiem, to nie jest latwe, ale nikt nie powiedzial ze zycie na wlasny rachunek jest latwe. Na poczatku bedzie pod gorke ale dasz rade, a ona bedzie wsciekla, ze potrawisz zyc bez niej i jestes niezalezna 🙂

  • Kasia pisze:

    Aniu, szacunek dla Ciebie za twardą i niezłomną postawę! Szkoda że uwierzyłam w jej słowa. Szkoda że naiwnie sądziłam że możemy być normalną kochającą się rodziną – po to był ten dom, żeby ona nie była sama skoro już pojechała za mną. Żałuję że nie osiągnęłam tego samego (domu) później ale bez jej pomocy. Brawo dla Ciebie! Teraz zrobiłabym tak jak Ty i tak jak radzisz Sachmet, ja się przychylam do tego – pełna niezależność żeby matka nie mogła Ci niczego wytknąć, do niczego przyczepić.
    Chętnie bym Was drogie Dziewczyny poznała w realu 🙂

  • Anka pisze:

    Kasiu, ale dla Ciebie nie jest jeszcze za pozno!!!! Wiesz ile ja cierpialam… od malego, kiedy ta przykladna matka mnie bila, juz w szkole podstawowej wybierala mi kolezanki, nigdy nie przytulila, nigdy nie pocieszyla… Teraz sama mam jedno dziecko, drugie w drodze i wiesz co, ciagle mi ona w glowie siedzi ze swoim postepowaniem a ja sama na kazdym kroku staram sie byc o milion razy lepsza matka niz ten cudny wzor co wynioslam z domu.
    Walczcie o swoje, niezaleznosc jest najzwazniejsza, nawet jak ma byc ciezo, biednie, spokoj w zyciu jest najwazniejszy, wazniejszy niz wszystko inne.

  • Anka pisze:

    I nie proscie sie o nich o nic!!!! One maja frajde jak beda Wam odmawiac a przy kazdej nastepnej okazji wytkna Wam jakimi zyciowymi ofermami jestescie, ze bez nich sobie nie radzicie i bede sie w tym swoim zachwycie plawic. Ze jak byscie robily tak jak one chca to byscie byly kims, mialy cos….

  • Sachmet pisze:

    Oj tez załuje dziewczyny ,ze nie spotykamy sie w realu .
    Ania -wzielabym cokolwiek ale uwierz mi jest taka beznadzieja ,ze nawet w sklepach mnie nie chca bo mam za wysokie wykształcenie (tak tak to wlasnie usłyszalam na rozmowie rekrutacyjnej!) no szok.Szukam cały czas ,zeby tylko sie od niej uniezaleznic.Ale jak sie utrzymac w stolicy za 1100 zł? Bo taka płace proponuja .Nie wiem skąd wy dziewczynki jestescie ,moze w waszych miastach jest inaczej ,lepiej…nie wiem.Anula wlasnie 6 pazdziernika lece do Anglii…narazie na tydzien zalatwic formalnosci potrzebne do pracy .A wyjade za rok -przeciez nie rzuce teraz studiow.Robie co sie da by sie uwolnic od tego emocjonalnego wampira.

  • Anka pisze:

    moja sie przedziera do nas, wymyslila, ze kupi nam wozek dla dziecka, nie wazne, ze do dzis nam nie pogratulowala ciazy i ani razu sie nie spytala jak sie czuje, czy dziecko zdrowe, ale wozek chce kupic, powiedziala, ze cena nie ma znaczenia, moze byc nawet za 6000…
    i wiecie co, napisalam, ze dziekujemy (wiem, jak bedzie pozniej, ze ona cudowna babcia, ze wydala, itd itp a tesciowie nam nic nei dali, jacy oni zli dla nas i dziecka… i gadanie przez 2 lata o jej cudownosci), a jak napsialam, ze dziekujemy ale mamy odlozone pieniadze na wozek, to oczywiscie, jestem najgorsza, nie szanuje tego, ze ona chce pomoc itd itp… 🙂 Tylko, ze mnie to nie rusza juz 🙂

  • Sachmet pisze:

    To moze małymi kroczkami? Nie odrazu drogi wózek,ale moze zabawka?jakies ubranko?skoro chce cos dac waszemu dziecku to moze to przyjac?Nie w tym rzecz by cos zawdzieczac ,bo tak mala rzecz ,ze nie powinna Ci tego wypominac.

  • Anka pisze:

    widzisz, ale o na chce i wozek i cala reszte, nagle dobra babcia jest… ja wiem jak to bedzie, teraz czuje, ze jestem zla i kombinuje jak tu do mnie dotrzec… na razie na mnie to nie dziala i nie odpisuje na jej wiadomosci 🙂 wiec dobrze sie trzymam znaczy sie 🙂

  • Sachmet pisze:

    Nie jestes zła Aniu 🙂 (tez mam tak na imie 😉 ) może spotkac sie na kawe skoro tak zabiega o kontakt? Pól godz i wystarczy .Nie mówie,ze zraz jej sie odzwidzi ta „toksycznosc” ale czemu by nie sprobowac .

  • Anka pisze:

    nie chce sie z nia spotykac, ona zawsze zabiega o kontakt jak nabroi, pozniej 10 minut jest normalnej rozmowy i sie pozniej zaczynam jazda, teraz mamy spokoj, taki blogi spokoj 🙂

  • Sachmet pisze:

    heh zazdroszcze Ci spokoju

  • sachmet pisze:

    No i co tam dziewuszki słychac? Jakas cisza na forum ostatnio.

  • madziulla1 pisze:

    ja wlasnie dzis jestem po kolejnej awanturze z matka. I oczywiscie jak zawsze uslyszalam, ze oprocz mojego bylego meza, wszyscy inni moi partnerzy byli nieodpowiedni. Matka zmusila mnie sila perswazji do tego slubu i do tej pory uwaza swojego bylego ziecia za aniola, mimo iz nie raz mowilam jej ,ze to nie byla taka sielanka i ja nie bylam szczesliwa. Ale nie bardzo liczylo sie moje szczescie, bardziej ladny obrazek, ktory ona mogla pokazac znajomym, no i jej szczescie. Brakowalo jej w tym domku dla lalek tylko wnuka, wiec ostentacyjnie, przy kazdej okazji nas tym meczyla. Doszlo do tego, ze kiedys na moim torcie urodzinowym postawila mi figurki dwoch niemowlakow… Gdyby nie zrobila wszystkiego, zebym rozstala sie z moja pierwsza i jedyna miloscia, pewnie od 10 lat tworzylabym super udane malzenstwo. Mowi, ze powinnam znalezc sobie faceta, bo ojciec mojego syna i tak w koncu zniknie z naszego zycia ( to fakt, nie mieszkamy razem), a za chwile krzyczy, jakie to dziecko nieszczesliwe i ze ja skazuje je na ciagle nowego wujka. Przyjezdza gotowac zupki mojemu synkowi, bo ja nie potrafie… :O Mowi, ze ja ciagle bazuje finansowo na kims, a kiedy juz nie raz chcialam isc do pracy to slyszalam komentarze, ze to bez sensu, bo malo placa, albo ,ze mam wymoc na pracodawcy pol etatu. Dzis tez uslyszalam,ze musi zyc za mnie, bo inaczej to woli sobie nie wyobrazac jak ja bym skonczyla.Wypomina mi cala moja przeszlosc, obojetnie o co sie klocimy, to wyciaga sprawy sprzed 20 lat… Wiadomo, robilam glupoty jak to zbuntowany dzieciak, a teraz mam wrazenie,ze niczego nie zrobilam dobrze, wiec nie wiem juz, co jest prawdziwa glupota. Mam 30 lat i rocznego synka… Nie uklada mi sie w zwiazkach, bo ciagle szukam idealu i nie znosze sprzeciwu. Nie chce taka byc. NIe mam w sobie tolerancji i wszystko zalatwiam krzykiem, przez nia… Nigdy nie pozwole, zeby wpedzila wnuka w nerwice i depresje, tak jak zrobila to mnie… Nie wiem czy pozwolic jej na kontakt (chociaz stara sie byc dobra babcia, ale o wszystkim chce decydowac…)Bez przerwy pisze smsy, wszystko chce wiedziec, gdzie , z kim, jak i po co. Jak sie pokloci, to dzwoni do taty i tak wszystko przeinacza, zeby ona byla ofiara a ja katem… Cale zycie z nia to strach przed reakcja na zla ocene, albo zabieranie samochodu, telefonu, krzyk , gdy nie bylo jak chciala. Mam jej dosc i chyba nasza dzisiejsza klotnia tylko utwierdzila mnie w przekonaniu, ze nasz kontakt powienien zostac urwany.

  • madziulla1 pisze:

    przypomnialo mi sie jeszcze, jak ostatnio probowalam jej sie zwierzyc, ze nie uklada mi sie z ojcem mojego synka. Ze nie jest taki, jakim wydawal sie byc na poczatku (sama o nim ciagle ma cos do powiedzenia, tylko raz dobrze, raz zle… :O). Odpowiedziala mi, ze powinna powiedziec,ze jej przykro i mi wspolczuje, ale sama sobie takiego wybralam… A drugi taki przyklad, to kiedy rozstalam sie z bylym mezem, jej pupilem, on zwiazal sie z nasza wspolna kolezanka. Ja zyczylam im szczescia, a jego nowa dziewczyna (nie wiem naprawde czemu) pisala mi obrazliwe smsy, wydzwaniala do moich rodzicow, straszyla,ze ujawni jakies szczegoly z mojego zycia.Juz prawie otarlo sie to o policje, bo czulam sie nagabywana i zastraszana. Dziewczyna chyba nie rozumiala,ze musze miec jeszcze przez jakis czas kontakt z moim eks mezem, bo musimy podzielic majatek. Horror z jej strony trwal jakis rok. A moja matka powiedziala po moich zarzutach w strone tej dziewczyny, zebym zostawila ta dziewczyne w spokoju, bo dziewczyna niewinna, moja matka jej nie zna i nie bedzie sie na jej temat wypowiadac (czytaj: bo moze ja slownie skrzywdzi). Moja matka nawet w takiej sytuacji nie stanela po mojej stronie, chociaz nawet moj eks maz mnie za ta swoja kobiete przepraszal… Teraz to wszystko analizuje i mysle, ze naprawde zrobie slusznie jak zerwe kontakt z matka.

  • Kasia pisze:

    Aniu, ja tez zazdroszczę błogiego spokoju 🙂
    Sachmet, ucichłam bo w ten weekend były chrzciny. Nawet moja szanowna matka się pojawiła, aczkolwiek trzeba było po nią pojechać bo do kościoła by nie trafiła 😀 Przez całą imprezę uparcie odstawiała szopkę dobrej babci bawiącej wnuka. Mały ma 5 miesięcy a ona widziała go 4 raz. Od niedzieli cisza, nie ma świadków więc wnuk jej nie interesuje … Brak słów. Jak ona mnie momentami wku…. Nie mieści mi się w głowie jak można nie interesować się własnym wnukiem. Najlepszy jej tekst do mnie podczas chrzcin był gdy poprosiłam ją grzecznie żeby nie pobudzała małego bo jest zmęczony i żeby była cicho bo wtedy on zaśnie, a ona do mnie z tekstem, że nie mam racji, bo on wcale nie jest śpiący … Dobre, widzi go czwarty raz i ma czelność mnie pouczać. Na odchodne też zrobiła szopkę. Ech, szkoda gadać. Powiem Wam szczerze, że ja to już na pewno jej nie lubię, czy kocham – też chyba już nie. Czekam z utęsknieniem na moment gdy wreszcie nie będę nic do niej czuła, tylko obojętność. Spokój. Cisza.
    Madziulla, współczuję Ci i życzę Ci powodzenia w walce o siebie! Nie daj się!

    Miłego wieczoru drogie Panie!
    Pozdrawiam,
    Kasia

  • sachmet pisze:

    Oj Kasia trudną masz tą mamuske. taka troche na pokaz.Szkoda.Powiedz jej ,ze jakim prawem Cie poucza.Nie ma kontaktu z maleńswtem wiec nie zna jego zachowan-Ty jestes mama ,znasz je najlepiej.

  • sachmet pisze:

    Wesołych Świąt dziewczyny 🙂

  • mtx pisze:

    Witam po małej przerwie. Widzę, że nadal jestem tu jedynym facetem 😉 Moja matka niestety nic się nie zmieniła. Tylko zaczęła mnie szantażować, że mnie wydziedziczy. Nawiasem mówiąc, mam to w głębokim poważaniu. Widzę, że gotuje się w niej na samą myśl, że już nie kontroluje mojego życia. Niestety dalej opowiada jaki to ze mnie skurwysyn itp. Ojciec oczywiście nie robi z tym nic i udaje, że nic nie rozumie. A parę osób z rodziny już mu prawdę wygarnęło. Jedyne co potrafi moja matka to obrażać ludzi, to jej wychodzi przepięknie. Generalnie staramy się nie utrzymywać z nimi kontaktu i jest ok. Przyjeżdżają raz na 2 miesiące że niby chcą zobaczyć wnuki. Synkowi przywożą klocki Lego, a córce starą maskotkę z second handu… (moja matka nigdy nie zaakceptowała drugiego dziecka). Smutne te wszystkie historie… Niestety środek jest tylko jeden – jak najdalej od nich. Pozdrawiam serdecznie i życzę odwagi w starciu z toksycznymi rodzicami.

  • sachmet pisze:

    MTX i inni,wy chociaż macie jakies życie. Macie rodziny dzieci ,ja nie mam nic.Moja mama każdego faceta uwaza za zero,kazdego przegoni.Ja już wiem,ze nie bede miala męża i dziecka-bo ona nie potrafi wyrazic sie inaczej jak „ten obrzydliwy bachor”.
    Moja mama jest samotna od prawie 20 lat ,tata odszedl do innej -mlodszej kobiety. Ja jestem jej jedyna towarzyszka zycia…ja z nia jezdze kupic jej kurtke ,bo ona potrafi sie obrazic jak tego nie zrobie.Wtedy mowi,ze jej nie pomagam.
    Mam dosyc jej świrowania,ostatnio jak zauwazyla u mnie kieliszek ,to zwyzywała mnie od alkoholiczek,i ze sobie popijam kiedy ona nie patrzy. No rece opadaja…Ja juz nie mam siły ..

  • mtx pisze:

    sachmet – po prostu musisz zacząć żyć dla siebie. Im dalej brniesz w te chore relacje z matką, tym będzie tylko gorzej. Niestety jedyne wyjśćie to zamieszkanie samemu i życie wyłącznie na własny rachunek. Wiem, że to cholernie trudne. Pamiętaj, że to Twoje życie i Ty masz je przeżyć. Matka ma swoje i też niech sama je przeżywa. A jeśli nie potrafi żyć z innymi, to trudno. Jej problem. Gdybym w końcu nie zignorował matki, to dalej mieszkałbym z rodzicami i nie miał rodziny… Twoje życie, Twój wybór… Obie drogi są trudne, ale trzeba wybrać mniejsze zło. Pamiętaj, że nie jesteś nic winna swojej matce. Tak samo moje dzieci i dzieci kogokolwiek innego nie są nam nic winne. To rodzice mają tak żyć z dziećmi, aby te po latach same chciały wracać. Bazowanie na sztucznym poczuciu winy to zwykłe świństwo.

  • sachmet pisze:

    Nie mam możliwosci żyć sama,nie mam pracy która by pozwalala na wyprowadzkę. Odkad odszedl tata to ja jej pomagam we wszystkim ,stalam sie jej „partnerem” ,to ja ją pocieszalam jak ona ryczala jak tata poszedl, zawsze z nia bylam. Potrafila mnie szanatzowac ,ze nie pojedzie do sanatorium ,bo ja zostalabym sama w domu i wtedy napewno bede sie piep…yć z kim popadnie . MTX ona nie ma swojego zycia.Bo zawiesiła je na mnie.Przeraza mnie to bo ja już mam 26 lat a czuję sie i jestem traktowana jak dzieciak.

  • mtx pisze:

    Masz 26 lat i MASZ możliwości żyć sama. Po prostu brakuje Ci odwagi. Nie obraź się, ale moim zdaniem większość osób w takiej sytuacji często jest sama sobie winna. Jak Ty się nie odważysz i nie weźmiesz swojego życia w swoje ręce, to nikt inny za Ciebie tego nie zrobi. Przykre to, ale prawdziwe.

  • sachmet pisze:

    to co mam zrobic??? jak ja zostawie to bede miala na glowe jej chamskie odzywki

  • mtx pisze:

    Przecież już masz ją na głowie. Niestety jedyny sposób, to zerwać kontakt – wiem, że to arcytrudne. Ciekawe powiedzenie dziś przeczytałem: „Nie każdy ma matkę. Czasem to tylko kobieta, która nas urodziła i utrudnia nam życie.”. Myślę, że problemem jest tu również fakt iż całe lata nam się powtarza, że należy szanować rodziców. A to nieprawda. Trzeba szanować WSZYSTKICH ludzi. Jeśli ojciec czy matka nas nie szanują, to normalne iż sami tego szacunku nie zaznają.

  • mtx pisze:

    Jeszcze coś dodam. Nikt nigdy mnie tak nie okłamał i nie oszukał jak moi rodzice. Obcy ludzie nie opowiadają takich bzdur na mój temat jak moja matka. Bardzo ograniczyłem kontakt z nimi – też nie udało mi się go zerwać na stałe, mimo iż dzieli nas jeszcze 100 km.

    @sachmet – nie ma złotych rad. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Szkoda czasu na jakieś walki z kimś, kto jest niereformowalny. Ani się obejrzysz i będziesz już znacznie starsza i na pewne rzeczy będzie po prostu za późno. Matka zawsze będzie na Ciebie wściekła, cokolwiek zrobisz. Ale Ty nie masz obowiązku tego znosić.

  • sachmet pisze:

    Jest mi bardzo trudno sie od niej uwolnic. Nie tyle fizycznie co psychicznie. Moj nowy partner proponuje mi wspolne mieszkanie ale ona juz zaczyna gatkę ,że jestem puszczalska bo chce z nim zamieszkac i zebym PRZEMYŚLAŁA co o mnie jego matka powie ( ona tak to mowi,ze sie odechciewa wszystkiego ) ,ja wiem mozna powiedziec „wyprowadz sie itd” ale ja wciaz mysle co ona na to ,ze zacznie gadac ze na tą wiochę sie wynioslam ,ze bede teraz krowy hodowac .I bede do koscila latala zeby mnie baby ze wsi widzialy .Nie wiem dlaczego ona taka jest.. zawsze bylam od niej zalezna. Moze dlatego ,ze mieszkalam z nia sama od bardzo wielu lat.

  • Maria pisze:

    Witam.Twoja matka tak kąsa ze strachu,wiem że to trudno zrozumieć,ale to prawda,boi się że zostanie sama.Zmiana twojej postawy spowoduje,że i ona się zmieni,wiem to ponieważ przetestowałam to na własnej matce.Zadaj sobie takie pytanie dlaczego mi tak zależy na tym co ona powie?Czy jest dla Ciebie autorytetem,czy jest mądra,prawa, sprawiedliwa.Jeśli nie to dlaczego Ci tak zależy na jej zdaniu?Jesteś mądrą kobietą,zastanów się nad tym.Każda z nas buduje sobie iluzje wspaniałej matki,rodziny,a moze czas spojrzec prawdzie w oczy ,nie mam takiej matki,trudno.Czas to zaakceptować,odrzucić jęki ,żale,a wtedy przyjdzie spokój.

  • sachmet pisze:

    Moze dlatego ,ze zawsze musialam byc idealna. Zawsze zalezalo mi na jej zdaniu..Kiedy tata odszedl miala tylko mnie.Ja musialam byc podpora we wszystkim. Chcialam miec normalna mame do ktorerj moge przyjsc wyzalic sie ,ale nie jest tak.

  • Adam pisze:

    Ja bym w takiej sytuacji wyniósł się hem daleko… Jak dobrze że pracuje zdalnie 😀

  • Adelle pisze:

    Matki!!!Bądzcie dobre dla swoich dzieci bo toksycznym zachowaniem rujnujecie Im zycie!

Dodaj komentarz!

Bądź miły. Pisz poprawnie. Nie spamuj :)