5/07/2018 – 19:35 | Komentarze (0)

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Mentoring to brzmiące bardzo nowocześnie słowo określające osobisty rozwój, który wydarza się w przestrzeni partnerskiej relacji pomiędzy uczniem a jego nauczycielem czy mistrzem. Taki sposób kształtowania własnej osoby znany jest jednak …

Czytaj cały artykuł »
Problemy

Bolączki codzienności. Problemy małe i duże, z którymi styka się każdy z nas.

Psychologia

Psychologia codzienności. Praktyka, teoria, wpływ psychologii na nasze życie.

Twórczość

Literatura, poezja, malarstwo, fotografia, kreatywność.

Uczucia

Świat uczuć, emocji, miłości. To one kierują naszym życiem.

Wizualizacje

Artykuły z dodatkiem filmu video bądź muzyki.

Emocje » Psychologia

Toksyczna matka

Submitted by on 16/11/2009 – 09:00578 komentarzy

matka-toksycznaZaborcza, ograniczająca, wiecznie wtrącająca się w Twoje życie. Toksyczna matka. Niestety, nie zawsze nasze relacje z rodzicami układają się dobrze. Wprawdzie wielu z nas, po okresie buntu i naporu w czasie adolescencji jest w stanie pozytywnie ułożyć sobie relacje z rodzicami, dla niektórych jednak nie jest to możliwe – ich matka nie pozwala im na usamodzielnienie. Jest zawsze obok, zawsze chętna o pomocy lub zawsze pomocy wymagająca. Wymaga atencji, telefonów, organizuje życie, decyduje, dusi… Toksyczna matka może zniszczyć Twoje życie – o ile nie ockniesz się i nie zdasz sobie sprawy z tego, że toksyczna miłość matki Ci szkodzi.


Jak działa toksyczna matka?

Najczęstszą formą działania toksycznej mamy jest wzbudzanie w dziecku poczucia winy. Poczucie winy wzbudzane jest zaś przez pokazywanie dziecku poświęcenia, na jakie zdobyła się matka aby dziecko wychować oraz udowadnianie dziecku, że nie jest dość troskliwe, czułe i kochające. Prawda jest jednak taka, że dziecko nigdy nie będzie dla toksycznej matki dość kochające i czułe – nie, jeśli będzie miało jakiekolwiek własne pragnienia i własne zdanie. Toksyczna matka chce podporządkować sobie dziecko, przeżyć za niego jego życie, wejść w jego rolę. Aby zadowolić matkę, dziecko musiałoby więc zrzec się w pełni swojego życia.

Osoba, która da się zdominować toksycznej matce nie założy własnej rodziny, a nawet jeśli jej się to uda, nie trwa to długo – partner nie wytrzyma konkurencji w postaci teściowej, nie będzie w stanie żyć w toksycznej relacji i odejdzie. Jeśli pojawi się dziecko, to toksyczna relacja ma spore szanse na przeniesienie się na kolejne pokolenie.

Jak sobie radzić z toksyczną matką?

  • Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie toksyczności relacji jaką mamy. Jeśli wiemy, że jesteśmy manipulowani, że staliśmy się ofiarą, możemy zacząć działać.
  • Musisz zacząć stawiać granice – nie jest to proste – matka będzie bronić tego co już osiągnęła, będzie próbować przymusić cię abyś na powrót stała się jej grzeczną córeczką czy ukochanym synem. Pamiętaj, że matka nie rozumie tego, że ty masz problem z waszą relacją.
  • Stawiając granicę musisz być silna i odporna – nawet jeśli matka będzie stosować szantaż emocjonalny – jeśli się złamiesz- przegrasz walkę o własne życie.
  • Staraj się zrozumieć swoją matkę– toksyczne matki nie są takie dlatego że są wredne lub nie kochają swoich dzieci. Ich zachowanie wynika z lęku, niepewności, samotności. Rozumiejąc mechanikę działania matki będzie Ci łatwiej uwolnić się od toksycznej relacji.
  • Nie krzycz i nie reaguj emocjonalnie – na tym właśnie bazuje poczucie winy – jeśli wykrzyczysz że masz prawo do własnego życia, szybko doświadczysz poczucia winy („jak to tak na biedną starą matkę krzyczeć!”) i z twojego postanowienia odcięcia się nie pozostanie nic – zamiast działać pod wpływem emocji staraj się więc działać racjonalnie i spokojnie, tak abyś sama siebie nie wpędziła w poczucie winy.
  • Niekiedy toksyczne matki uniemożliwiają jakiekolwiek prowadzenie własnego życia – jeśli nie jesteś w stanie poradzić sobie z relacją mimo prób, może warto rozważyć opcję bolesną ale niekiedy jedyną- oddalić się fizycznie od matki.

Toksyczne relacje można uzdrowić samemu, ale łatwiej zrobić to przy pomocy terapeuty. Jeśli więc chcesz pracować nad sobą i uwolnić się od swojej matki oraz stać cię na psychoterapię, zawsze warto taką opcję rozważyć.

Popularity: 100% [?]

578 komentarzy »

  • Marita pisze:

    te wszytskie matki maja jeden problem, licza sie bardziej ze zdaniem innych ludzi, niz wlasnej corki, co powiedza inni i co inni czuja jest wazniejsze, niz powie ich wlasne dziecko.
    Ja jak stracilam prace i nie moglam dlugo znalezc nowej to sie dowiedzialam, ze moja matka bzdury opowiadala, ze pracuje, ze awansowalam, jak sie jej o to zapytalam, to powiedziala, ze nie chciala sie za mnie wstydzic, nie po to studia konczylam, nie po to oni tyle na mnie wydali, ze ja bez pracy jestem i nie bedzie sie za mnie wstydzic.
    Oczywiscie inne dzieci czy kuzyni sa super, tylko nie ja…

  • Marita pisze:

    jak juz zaczelam pisac to opisze co sie ostatnio stalo, zaszlam w ciaze, predzej dwie ciaze poronila i co moja mam zrobila (ja jej o tym napisalam smsa bo balam sie jej powiedziec wporst, tak 33 letnia dziewczyna sie bala…), napisala do mojego meza, ze to on jest winny temu, ze jestem bez pracy, ze ze mnie sprzataczke zrobil, ze upokorzyl mnie, maz mial mi nie mowic, ale powiedzial, moze nie zrobil najmadrzej, ale moja matka wlasna, wiedzac, ze chcemy dziecka robi takie szopki, maz niczemu nie jest winny, ze co on ma mi prace znalezc? w domu pomaga, no ale moja matka ma swoje teorie, on nawet placki piecze, sprzatac pomaga, nie, ona wie swoje. Napisal jej tylko maz, ze myslal ze sie ucieszy, pogratuluje to znowu obelgami do niego nie odpisala. Do mnie tez nic, od brata wiem tylko, ze powiedziala, ze juz nie ma corki…, brat mi powiedzial, ze ona oczekuje przeprosin(!!!!!!!!!!). Moja matka to wariatka, ona ludzi obraza a ludzie maja ja przepraszac. Zreszta obcych tez traktuje jak smieci, no chyba, ze od kogos cos chce…
    Z takimi typami juz tak jest i chyba nic juz na to nie pomoze. Ja swojej nie zamierzam przepraszac, ona powinna mnie i meza, za duzo razy w zyciu ja przepraszalam, teraz mam za swoje.
    AAAA moja wymaga, ze mam mowic do niej mamusiu, maz tez, szwagierka i brat tez, jak ktores powie inaczej to obraza i trzeba przepraszac… ona uwaza, ze jest taka super matka, ze sie tak dla nas poswiecila, tyle nam dala wiec sie jej szacunek nalezy…
    Sorki, ze pisane szlaputnie i bez polskich znakow, ale jestem bardzo zla, smutno mi ale zlosc jest wieksza…

  • Joanna pisze:

    Moja też bzdury wymyśla na mój temat, że niby dyrektorem gdzieś jestem i zarabiam 20 tyś. I w ogóle do niej nie dociera, że robi mi tym przykrość. To jest najgorsze, że ona naprawdę myśli tylko o sobie i o stosunku innych ludzi do niej. Bo tu nie chodzi o mnie, ale o to, jak ją postrzegają inni. Ma zakodowany w głowie swój idealny obraz siebie i żadne moje prośby i płacze go nie zmienią. Naprawdę nienawidzę jej za to, co mi zrobiła, jak dalece zniszczyła mi życie.

  • Judytaa pisze:

    Dawno nikt tu nie zaglądał, jutro dzień matki, jak sobie radzicie?

  • Ania pisze:

    Witam Wszystkie Panie
    Czytajac kazdy Wasz komentarz, coraz bardziej przekonywalam sie jak
    bardzo sa to powazne problemy – miec najblizsza osobe, jaka jest Matka, za Istote toksyczna. Trudno sie do tego przyznac przed soba i przed innymi Ludzmi. Ale niestety, zwazywszy na artykul powyzej komentarzy i odczuciowe opisy tego, czego doswiadczalyscie w relacjach z Matkami, to inaczej sie tego problemu okreslic nie da.
    Nawet psycholog by zauwazyl, ze w opowiesciach kazdej z Was wychodza na jaw takie negatywne cechy charakteru Matek, jak: apodyktycznosc, zaborczosc, zazdrosc, brak empatii, egoizm, a niekiedy w skrajnych przykladach – nienawisc, egocentryzm i zawisc.
    Dlaczego wymieniam te niewatpliwe przejawy ze strony Matek, naszych Rodzicielek? – Poniewaz One same nigdy by ich nie stwierdzily w sobie. A na pewno przypielyby takowe nam i jeszcze kilka innych,nie mniej przykrych. I takie jest nasze prawie cale zycie. To my wg Matek jestesmy te najgorsze. Cokolwiek bysmy zrobily – bedzie zle, nie tak jak Matka sobie by zyczyla. Im bardziej staramy sie byc dla Niej dobrzy, przyjazni i troskliwi – tym wiecej dostajemy w zamian inwety (przy kazdej do tego sposobnosci), uwagi jak nalezaloby sie zachowywac, w co wierzyc i komu, a w co kategorycznie nie, jaki styl zycia prowadzic, z kim sie spotykac, a czego w ogole nie robic. Jakie zajecia w domu wykonywac, jak wychowywac wlasne dzieci, jakie miec poglady i pomysly na zycie. Matka toksyczna musi to miec pod kontrola.Najlepiej do konca zycia.
    Niewazne ile mamy lat, jakie jestesmy i chcemy byc.Dla Matki takiej wazne jest tylko to, jakie dla niej jestesmy, w jej najczesciej wybujalej wyobrazni. Tej negatywnej, w ktorej na nasze zalety, wartosci miejsca juz nie ma. Albowiem bardzo skutecznie i cynicznie to miejsce na cos innego i lepszego zredukowaly. A zycie ma sie jedno, bynajmniej w takiej postaci, jaka nam natura umozliwila.Nie tylko Matka. Pod rzekoma troska o nasze losy spoglada chciwie egotyczna – pelna wymagan (takze niedorzecznych) osobowosc i syndrom matczynej milosci toksycznej. Albo jak wolicie : bolesny problem. Kazda kasliwa uwaga, zlosliwy przytyk i notoryczna krytyka, to nic innego jak prawdziwa satysfakcja z poczucia o wlasnej i nieomylnej racji Mamuski.Nam jakichkolwiek racji calkowicie sie odmawia. Natomiast szantaz emocjonalny to ich swietna strategia do postawienia na swoim. I tak mija zycie w tego rodzaju zaleznym zwiazku Matki z corka.Niekochana corka.
    Czemu tak sie zadziewa? – tez sobie kazdego dnia zadaje takie pytanie. Mysle,ze moze ow problem tkwi gdzies znacznie glebiej i dalej. Moze w porzednich pokoleniach, wczesniejszych relacjach przodkow, ktore sa uwarunkowanie powielane. To taki sam mechanizm dziala, jak w przypadku bicia dzieci. Rodzice uznawali bicie za dopuszczalny, ba a nawet uzasadniony sposob na wychowywanie potomstwa.! Przemoc rodzi przemoc.I przenosi sie bardzo czesto na nastepne rodziny.Bo Nikomu nie chcialo sie powiedziec temu stop. Tak jak Mama pragnie szacunku i godnosci, tak powinna to zagwarantowac swemu dziecku,bo w przeciwnym razie nie zazna ich dla samej siebie.Nie wolno bic dzieci, naruszac ich autonomii osobistej. Prywatnej indywidualnej godnosci. Wtedy bedzie wieksza szansa na wzajemne dobre zycie. Dobre interpersonalne potrzeby.
    Bo gdy zostaniemy z problemem same, bez wsparcia innych Osob, to wtedy mozemy sobie z tym naprawde nie poradzic. I bedzie coraz gorzej, az do zerwania kontaktow, calkowicie albo zalamania odpornosci psychicznej. A czy ktorakolwiek z nas tego chce? Nie bylabym tego taka pewna. Ale moze macie ode mnie odmienne zdanie.?
    Uzaleznienie jest szkodliwe dla obydwu stron,chociaz Matka nie dostrzega tego, jak na swej niedobrej zaborczosci traci. Taka strata bywa bardzo dotkliwa, gdyz nie da sie odbudowac potem zaufania.

  • Judytaa pisze:

    Ja praktycznie zerwałam z matką kontakt, choć od pewnego czasu dzowni do mnie i prosi o spotkanie, wtedy jade do niej zeby odbębnic, nie czuje żadnej więzi, w zasadzie nie mamy temataów do rozmów, w sensie glębszych tematów, tylko takie glupstwa pogoda, działka, koty, nie czuje potrzeby widziec sie z moja matka, nie wiem czy ją kocham, straszne to jest co? Ale nigdy nie zapomne, ze całą rodzine odsuneła ode mnie gadając,ze mój mąż to tyran i ze więzimy i glodzimy naszą córke, zwaliła wine na mojego męża, ze to on nie pozwala mi do niej jezdzic, a to nieprawda, on nie moze zabronic kontaktów z matka, ja po prostu nie mam takiej potrzeby. Robi z siebie męczennice i stosuje ten swój szantaz emocjonalny, aby wywolac poczucie winy, ale od czasu wyprowadzki od niej ten szantaz przestaje dzialac na mnie, stałam sie odporniejsza i zdrowsza. Ona teraz oferuje pomoc np finanswowa, teraz? Prosze was, gdy naprawde tego potrzebowałam ona jeszcze chciala ode mnie kase, a przy kupnie mieszkania wiecie jak jest, notariusz, oplaty w urzedzie skarbowym, bylo ciezko, ale dalismy rade, teraz juz jest dobrze, pokonalismy kryzys finansowy, a ona teraz chce pomoc? Teraz to niech se zje te pieniadze, pamietam slowa mojej ciotki, szanuj mame bo rodziców trezba szanowac bezwgzlednie, aha spoko a ja jestem smieciem, mnie nie trzeba szanowac, moja mama cierpi bo straciła syna, ja tez cierpie bo nie mam brata ale o mnie juz nikt nie pomysli. Moze cos w tym jest,ze przenosi sie to z pokolenia na pokolenie, bo moja babcia była np bez uczuc, nie brała nikogo na rece, nie przytulala, nie mowila o uczciach, taki zimny chów, moja mama nie miala od niej milosci. Ale czy to ją usprawiedliwia?

  • Judytaa pisze:

    Sachmet, co u Ciebie? dawno nie pisałas…

  • Sachmet pisze:

    Hej Judyta ,faktycznie dawno mnie nie bylo.Dostalam prace ,moze nie zarabiam kokosow ale chce sie wyniesc od mamuski.Ale jak zobaczylam ceny mieszkan (wynajmu) w Warszawie to szok.1200 zł lub pokoj u staruszki za 800 czyli nie stac mnie narazie.Mamuska nic sie nie zmienila,iagle wjeżdza mi na ambicje,ze tyłki dzieciom podcieram zamiast byc nie wiem kim..

  • Judytaa pisze:

    To super,ze masz prace, gratuluje:) matki nigdy nie zadowolisz, czy masz taką prace czy inną to zawsze znajdzie cos, zeby skrytykowac, nie przejmuj sie tym , najwazniejsze zebys była od niej niezalezna, a niezaleznosc finansowa jest bardzo wazna w naszym przypadku. Odkładaj sobie pieniązki, obierz sobie cel i dąż do niego, bedzie dobrze, odżyjesz jak sie wyprowadzisz:)

  • Sachmet pisze:

    Tak wlasnie zamierzam zrobic.Teraz jeszcze ktoś nowy pojawił się w moim życiu wiec mam dodatkowa motywacje:) Ale boje się ,że jak sie dowie moja matka,ze sie z kims spotykam to znowu zacznie swoje jazdy.
    Nie chce go przyprowadzac do domu bo mi wstyd za nia.Czy ona musi zachowywac sie jak cham jak jakis mezczyzna do mnie przychodzi?:(

  • Judytaa pisze:

    Że tak powiem ten typ tak ma. Jak moja matka dowiadywała się o moich planach to potem było tak, że wszystko sie komplikowało i z planów nici. Najlepiej nic im nie mówic, bo jak tylko sie dowie, ze jestes szczesliwa to zrobi wszystko aby to zniszczyc. Ja uwazam,ze moja matka zrobiła sobie laleczke vodoo i co chwile wbija mi szpilke. Podam nawet przykład: w niedziele odwiedziła mnie moja kuzynka, smiechu kupe az dzowni moja matka i slyszy przez tel ze sie smiejemy,ze humory dopisują, wkurzyła sie i powiedziała z takim jadem w głosie: o widze,ze humorki dopisuja to miłej niedzieli zycze i sie rozłaczyła. Rzadko do mnie dzwoni. Wieczorem pół twarzy mi tak spuchlo i jedno oko, wyglądałam jak pół chińczyka, nie wiedziaąłm co sie stało, alergii nie mam, nigdy czegos takiego nie mialam, poszłam do lekarza, ostre zapalenie spojówkio i powieki. Moze powiecie, ze to zbieg okolicznosći, ale osttanim razem tez po akcji z matka nagle dostałam pokrzywke i tez nie wiadomo skąd, cała spuchłam, nigdy wczesniej nie mialam takich rzeczy, a wieczorami gdy wiem,ze matka gada z ciotka przez tel to pieką mnie uszy, bo na mnie zapewne nagadują. Nie sądze aby to byly przypadki, za duzo tego było. Gdy mieszkałam z matka i bałam sie jej postawic nic sie nie działo, a teraz co chwile, zle mi zyczy, wiem to.

  • Sachmet pisze:

    Hehe moze z laleczka to przesada 😉 Moja tez tak potrafi powiedziec,niby nic „milego dnia” ale tak to mowi ,ze czuje sie zle.Jestem szczesliwa i chce sie dzielic swoim szczesciem ,a ona zawsze znajdzie cos co jej zdaniem jest nie tak.Nie wiem czemu psuje kazdą radosną chwile mojego życia.Zamisat cieszyc sie ,ze ja jej jedyna corka uklada sobie zycie,ma prace ,to on mnie dołuje.
    Nie pozwala mi sie usamodzielnic,ja mam 25 lat a nadal z nia mieszkam,nadal ona decyduje o wszystkim.NAdal mam wracac o 22 bo jak pozniej to jzu jestem puszczalska i kolejny facet mnie rzuci.Szlag mnie trafia ,bo jestem dorosla a traktuje mnie jak smarkacza

  • Judytaa pisze:

    Właśnie to jest taki szantaż emocjonalny, że niby powie miłego dnia dla mnie a ona taka biedna, stara (50 lat), samotna, męczennica. Mieszkając z matka rozwaliłabym swoje malzenstwo, na szczescie ucieklismy i odzylismy, ale co pewien czas ona dzwoni i wywołuje we mnie poczucie winy, ze ja jestem szczesliwa a ona taka biedna. Trzeba bylo myslec wczesniej a nie teraz po fakcie ona niby zaluje,ze tak nas traktowała, twierdzi, ze matce nalezy sie szacunek, no a dziecku sie nie nalezy? jak mam ja szanowac? po tym jak kazała nam wypier..lać i zmieniła zamki w moim byłym rodzinnym domu? Ja tez jestem jej jedynym dzieckiem i zamiast wspierac i pomagadc rzuca kłody pod nogi, ona teraz niby taka dobra chce mi dolozyc kase na remont, mam gdzies jej kase, jak sie od niej wyprowadzalismy mówiłam,ze nie mam grosza a ona do mnie,ze jeszcze 200 zł jestem jej winna za zuzyty prąd. Mamusia kur..a. Teraz nie czuj do niej nic, czasem mi przykro, bo inne dziewczyny mają mamy, które im pomagają, nalepią pierogów, doradzą, popilnują dziecka, np moja tesciowa, a ja co nie mam matki… Jakbym wpusciła ją do naszego zycia znowu byłam pod jej wpływem, dla niej mam 7 lat i mysli,ze moze sterowac moim zyciem, a mam 25 lat.

  • Sachmet pisze:

    mamy tyle samo lat;) Tez zazdroszcze kolezanka ze maja fajne mamy:/ szkoda ze moja taka podla

  • Lila pisze:

    Witam, ja mam bardzo poważny problem, przynajmniej tak mi się zdaję. Otóż mam problem z toksyczną matką – teściową.
    Jesteśmy z mężem po ślubie już ponad 10 lat, mamy dwójkę dzieci. Oboje dobiegamy 40 – tki.
    Problem polega na teściowej wtrącającej się w każdą chwilę naszego życia. To ona dysponuje naszym wolnym czasem, wiecznie słyszę że robię złe zakupy, że dzieci powinnam ubierać inaczej i karmić również inaczej bo kto to widział jeść na śniadanie nutellę!!?
    Ja miałam zupełnie inne dzieciństwo – mama owszem ingerowała w moje sprawy, ale z pewną granicą i na pewnym poziomie natomiast mój mąż tak bardzo przyzwyczaił się do takiego życia, że nie potrafi powiedzieć dość. Zaznaczam, że ma jeszcze dwójkę rodzeństwa, którzy też nie mają na tyle odwagi aby powiedzieć matce STOP. Jestem zdesperowana, kilka razy przechodziłam na tym punkcie lekką depresję a gdy powiedziałam teściowej co o tym myślę to obraziła się śmiertelnie do tego stopnia, że jak urodził się nasz najmłodszy to zobaczyła dziecko dopiero po pół roku i to mąż pojechał z dzieckiem. Nie zadzwoniła żeby zapytać jak się dziecko chowa czy jest zdrowe, nie interesowało jej to kompletnie. Kocham męża i nie chcę się z nim rozstawać, ale w tej sytuacji jest to chyba jedyne wyjście. Jak mu powiedziałam żeby porozmawiał z mamą żeby troszkę ograniczyła swoją nadopiekuńczość i wtrącanie swoich 5 groszy to powiedział, że nie jej mieć na sumieniu bo ona sobie coś zrobi.
    No i jak tu żyć czy mam postawić ultimatum albo mama albo my?
    Ludzie pomóżcie, bo ja naprawdę jestem na granicy wyczerpania.
    Dodam jeszcze, że wakacje i ferie zimowe też spędzaliśmy z mamą – od dwóch lat nie jeździmy zrezygnowałam z wakacji gdzieś dalej z obawy przed kolejnym wyjazdem z teściową.
    Pozdrawiam serdecznie.

  • Judytaa pisze:

    Jak własna matka robi nam pranie z mózgu to jest inaczej, bo zawsze w głębi duszy mówimy sobie, że przecież to moja matka, a jak obca w zasadzie baba robi takie jazdy to po prostu nie mamy ochoty mieć z nią do czynienia. Tylko najgorsze, że Twój mąż nie widzi jaka ona jest wredna. Jezeli mąż jej sie nie postawi to długo tak nie pociągniesz. Mieszkacie z teściową?

  • Anka pisze:

    Zwracam sie do Was o pomoc, nie radze sobie z moja matka, ona mnie juz wykancza. Do tego jestem w ciazy, dla mnie i meza szczesliwej i dlugo wyczekiwanej ciazy,ale Ona(Matka) oczywiscie musi sie wtracac. Pierwsza akcja: jestem na poczatku 5 miesiaca i mam srednio duzy brzuch, pierwsza ciaza, ruchy jeszcze czuje slabo, wczoraj rozmawialam z bratem i mu mowie, nie wiedzialam, ze dal telefon na glosnik, a ona oczywiscie komentuje, ze ona w 3 miesiacu to juz w sukienkach ciazowych chodzila, ja na to, ze moze i tak ale raczej miala wzdete jelita a ona ze nie, ze ona byla w ciazy z 2m i 4kg kolkiem…. Boze, no idiotka, czemu moja matka jest taka durna, skad te jej teksty, czy nie moze powiedziec, corciu, poczekaj, wszystko jest dobrze, cos aby wesprzec.
    Jedna z jej innych akcji, po slubie, kiedy to zaproszeni goscie spali w hotelu na nasz koszt (nie bylo to duzo osob ale jednak komus ten hotel zdecydowalismy sie oplacic) dowiedzialam sie po fakcie, ze ona te osoby obskoczyla z wizyta po slubie i kazala im zwrocic pieniadze nam za hotel, bez naszej wiedzy, wstyd na calej dlugosci, my nie wzielismy od nich pieniedzy, ona sie obrazila. Ale trzeba miec tupet, co?
    Meza mojego nie lubi, kiedys, dawno temu, jeszcze przed slubem rozstalismy sie na troche, oczywiscie ona wie lepiej, ze on mnie rzucil(…), ze ja za nim latalam, ze jestem jego sluzaca w domu, ze jest dla mnie zly, ze jest ze mna tylko po to aby mnie pieprzy*yc(….), tak wlasnie powiedziala przy moim mezu do mnie. Ja nie mam juz sily tylko sie rozplakalam. Ona wie lepiej co u nas w zyciu sie dzieje, ze on nic nie robi, nawet jak nas odwiedzila, to mowila, oooo jak ja ladnie pomalowalam sciany – malowal maz, ale oczywiscie musiala cos wypalic. Mieszkamy daleko od niej, 400km, wiec rzadko ja mamy u siebie, ale wystarczy jeden telefon aby zniszczyla mi kilka dni z zycia, niby mila, ale zawsze cos wypali, tak aby skrzywdzic. Oczywiscie od slubu kaze mi sie rozwiesc, wrocic do niej, z nia zamieszkac i sie nia zajmowac na starosc. Nie pomagaja slowa, ze ja mam rodzine, ze bedzie dziecko, ze to moje zycie, zeby dala mi zyc, zeby zajela sie swoim zyciem. NIE! Oczywiscie juz wspomniala, ze po urodzeniu dziecka do nas nie przyjedzie, bo bedzie moj maz, ze on mi tyle krzywdy zrobil w zyciu(…), ze mi zycie zmarnowal (oczywiscie to jej teoria). I ze mam przyjechac i jej pokazac dziecko, SAMA!!! Powiedzialam, ze nie! Ale nie dociera. Powiedzialam jej w koncu wczoraj, ze ni emam ochoty aby w ogole przyjezdzala, ze chce miec swietry spokoj. Oczywiscisce zaczela palic papierosa jednego za drugim i plakac, jakie to ona ma niewdzieczne dzieci.
    Takich sytuacji bylo wiele.
    AAAAaaa na slubie siedziala naburmuszona, do rodziny meza sie nie odzywala, to miala byc taka kara za to jaki on jest 🙂 wg niej, sama sobie wstydy narobila i tak wiekszosc mysli, ze jest wariatka 🙂

    Powiedzcie mi, bo ja juz sama czasami nie wiem (czasem zdaje sobie sprawe z tego, ze cos z nia nie tak, a czasem pol nocy nie spie i mam wyrzuty sumienia), czy takie zachowania sa normalne? Czy moze ja wymyslam? Niestety, ale czasem lapie sie na tym, ze moze ja to wszytsko zle odboeram, ona ciagle powtarza, ze chce dobrze dla mnie, moze to ja niczego nie widze? W koncu matka nie chcialaby krzywdy dla swojego dziecka? Prawda?
    Jakie jest najlepsze rozwiazanie? Pewnie izolacja, ale mam jeszcze tate, on sie z nia meczy tyle lat, nawet pracuje w innym miescie i na weekend tylko do niej wraca, on jest za mna i jest pomocny, nie dal sie nastawic, nie chce go stracic. Do tego zaczela nastawiac rodzenstwo na mnie, oni mieszkaja blisko niej i sa pod jej wplywem.
    Wiecie co, jak pisze to, to placze, rozplakalam sie na koncu, bo ojca kocham bardzo a jej — jej chyba nie kocham wcale. Cale zycie chciala mi ustawic, studia mi wybrala, kolezanki mi wybierala, nawet meza chciala mi wybrac – jak bylam ze swoim obecnym to kazala mi isc na randke z synem jej kolezanki, co ma duzo pieniedzy, tylko to dla niej sie liczylo! Ja durna wtedy poszlam, tak bylam pod jej wplywem, a pozniej tylko byl placz!
    Co robic??//

  • nitka pisze:

    Bardzo się ciesze, że znalazłam to forum. U mnie sytuacja jest podobna, jestem aktualnie świeżo po kolosalnej awanturze, która zaczęła się od porównywania mojego „niechlujnego” wyglądu z wyglądem koleżanki – plus uwagi w stylu: niektórzy żyją na granicy ubóstwa a potrafią schludnie się ubrać itp. Przy końcu kłótnia doszła do takich rozmiarów, że matka wykrzyczała mi, że jestem „taka sama jak ojciec” (zdradzał ją i w mamy mniemaniu „przyprawił o raka”, „znęcał się ekonomicznie” itp – kiedyś brałam mamy słowa za pewnik, ale odkąd sytuacja się zaogniła, myślę że to nie tylko jego wina), że jestem „emocjonalnym potworem”, a ona tyle dla mnie poświęciła, a mogła się realizować zawodowo i dbać o siebie, a tu wszytko dla mnie, że posłała mnie do szkoły muzycznej a „mi to jeszcze nie odpowiadało”, że szyła mi piękne ubrania, że jako dziecko byłam cudowna i posłuszna. Ponadto często daje mi do zrozumienia ( a mam 22 lata), ze mój pokój jest nieschludny – chodzi głównie o ułożenie przedmiotów na półkach nie po jej myśli, czy torebkę wiszącą na oparciu krzesła, wtedy zwykła zaznaczać, że nie mam prawa mówić, że to mój pokój bo to wszystko jest jej ( nawet komputer na którym pisze) i gdyby nie jej ciężka praca oraz działanie przeciwko mężowi to nigdy nie mielibyśmy tego co mamy. Dziś wypomniała, ze na studiach CHCIAŁAM MIESZKAĆ ZE ZNAJOMYMI w mieszkaniu studenckim – bo to straszne coś takiego usłyszeć od własnego dziecka, przecież nic mi w gruncie rzeczy nie brakuje. Bezustannie opowiada mi o dzieciach swoich znajomych – jak szanują rodziców, sprzątają, pracują, uczą się – i daje mi do zrozumienia, że ciagle wkładam za mało wysiłku w swoją codzienną egzystencję – skończyłam szkołe muzyczną, studiuje 2 kierunki, opiekuje się mamą gdy jest chora itp. to niestety wciąż mało i mało. Żaden z chłopaków jej nie odpowiada, a wszelkie zwierzenia na temat związków wypowiedziane w przypływie szczerości potrafi wykorzystać przeciwko mnie, a trzeba przyznać, że potrafi wbić szpilę w samo serce. Jestem jedynaczką, więc brak rodzeństwa sprawia, że cała jej złość i frustracja związana z chorobą, nieudanym małżeństwem i złym kontaktem z babcią kumuluje się na mnie. Od 7 roku życia uczyniła mnie swoją powierniczką, byłam jak piłka pingpongowa odbijana między skłóconymi rodzicami – jak kiedyś wyznała: nie mogła ufac koleżankom bo one tylko czekały żeby odbić jej męza. Moja sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia – kocham ją i nie chce jej skrzywdzic, moje poczucie winy potęguje jeszcze jej choroba, ale czuje że juz więcej nie dam rady. Spotykam się z dobrym chłopakiem, choć mama i tak ciągle uważa, ze jak on „dowie się jaka naprawde jestem” to nie będzie chciał ze mną byc i zostawi mnie. czuje się coraz gorzej sama ze sobą i nie wiem co mam robic. Mama w trakcie awantury „zagroziła” ze wysle mnie do psychologa, a skoro nie chce isc to boje się ze to moja wina. Nie wiem co powinnam zrobić. Z jednej strony psycholog mógłby pomóc, z drugiej – moja mama to okropna manipulantka i boje się, że przedstawi się w roli ofiary i wsadzą mnie jeszcze „w kaftan” za brak szacunku do matki i za to ze tak szybko wpadam w złość w związku z jej dokuczliwymi uwagami. Pomóżcie!

  • Anka pisze:

    Nitka, idz do psychologa jak mozesz, ale do takiego, ktorego matka nie zna, przedstaw swoja sytuacje, zapewne powie, ze chcialby tez pogadac z matka, ona pewnie nie bedzie chciala isc. Ja tez bylam u psychologa, wnisoek jeden, za duzo mowie matce, ona to pozniej wykorzystuje przeciwko mnie – tak jak u Ciebie. Wtedy jest taka wredna, ze brak slow a ja jestem za nia i nic nie potrawie powiedziec ani sie bronic, pozniej jest placz przez pare dni. Moja powiedziala, ze ona do psychologa nie pojdzie, ze z nia wszystko jest ok, ona by wszystkim rzadzila, nie ma znajomych, w kazdym cos bylo nie tak! Z rodziny nikt do niej nie przyjezdza, teraz ze mna tez nie ma kontaktu, ja mam jej dosyc, wiesz jak fajnie sie zyje jak sie z nia nie kontaktuje 🙂 Od razu inaczej mysle, ona mnei zawsze ustawiala, nastawiala na ludzi, wybierala chlopakow, znajomych, wakacje, studia – nad wszystkim chciala miec kontrole. Teraz zyje tak jak ja chce zyc, nie spowiadam sie z niczego. Ostatnio jak powiedzialam, ze kupilismy nowa sofa za tyle i tyle, to powiedziala, ze jestem rozrzutna, a kij jej do tego na co wydajemy pieniadze, nawet nad naszymi finansami chce miec kontorle. Nad kupnem mieszkania sie wtracala, nad zyciem – nad wszytskim. Naprawde jedyna szansa to sie odciac albo wymieniac zdania o pogodzie, nie mowic duzo, szanowac i kochac a jak gada glupoty to sie usmiechac i nie komentowac i dalej robic po swojemu. Jak sie wtraca to mowic NIE, twardo, bez litosci, jak chce komentowac wiecej i wiecej gadac, a niech sobie gada 🙂
    Nie wiem, na ile bede miec sile sie nie odzywac, najgorsze sa wyrzuty sumienia, czasem cos sie we mnie odzywa, ze jestem zlym dzieckiem, zwlaszcza jak widze inne dzieci z babciami, inne corki na zakupach z matkami – tego mi brakuje, ale juz chyba wole tak niz wariowac i plakac i marnowac sobie zycie!

  • Judytaa pisze:

    Anka, mam to samo, nie mam prawie kontaktu z matka, czasem wydzwania do mnie, ale nie zawsze odbieram od niej telefon. Z jednej strony ciesze sie,ze nie mam z nia kontaktu, ale potem pojawia sie poczucie winy, wyrzuty sumienia,ze jestem wredna, ze inne dziewczyny mają mamy a ja nie. Ale jak np zobacze sie z nia to nie umiem spokrzec jej w oczy, nie umiem juz z nia rozmawiac, nawet nie mam o czym, bo nie mówie jej o swoich planach czy celach zyciowych bo bedzie chciala jej zniszczyc…

  • Sachmet pisze:

    Hej dziewczyny ,dzis troche zmieniam temat…choc może i nie.Czy wasze zwiazki z mezczyznami zawsze byly udane? Czy umiecie stworzyc normalna zdrowa relacje z facetem?Bo ja chyba nie.Odkad odszedl od nas tata (mialam wtedy 8 lat) to matka zaczela prac mi mozg ,ze niby kazdy mezczyzna jest zły i chce nas wykorzystac.Na poczatku bylam dzieciakiem to nie zwracalam uwagi na te jej gadki,ale od keidy zaczelam spotykac sie z chlopakami ona zaczynala ta gadke ze zdwojona sila.Kazdy chlopak byl dla niej nie taki jak potrzeba.A to za mlody a to za stary,a to znow nie umial sie jej zdaniem zachowac i w kazdym cos wynajdywala. Az w koncu doprowadzala do destrukcji moich zwiazkow.Czasem mam wrazenie,ze przez to nie umiem ulozyc sobie zycia.Boje się,ze mezczyzna mnie porzuci dlatego zachowuje sie jak głupia.I wstydze sie swojej matki,nei chce nikogo przyprowadzac do domu bo ona zaczyna byc tak chamska,ze kazdy ucieka.Albo pomysli,ze ja rowniez taka bede za iles lat.
    A ja jestem zupelnie inna niz ona.Ostatnio jak nocowalam u chlopaka to obrazla sie na 2 dni.Nie odzywala sie ani nic-jakbym byla jej mezem niewiernym a nie corka.I znow zaczela,ze sie nie szanuje ,ze jestem latwa.Moze taka jestem ?sama juz nie wiem.

  • Judytaa pisze:

    Sachmet ona jest zła i zazdrosna,że my zaczynamy układać sobie życie i próbują wszystkiego żeby udowodnic, że bez nich sobie nie damy rady. Ona wie co i jak Ci powiedziec zeby Cie zabolało, żebys siedziała i myslała: a moze mama ma racje? to jest ten cholerny szantaz emocjonalny, nie daj sie jej, nie zwierzaj sie jej, bo ona to potem wykorzysta przeciwko Tobie. Moja matka nigdy nie szanowała mężczyzn i uważała ze oni są gorsi,ze tylko myślą o seksie. Nas zostawił ojciec jak mialam 3 miesiące. Ona nie moze sie pogodzic z tym,ze ja kocham mojego meża i go szanuje, tymbardziej,ze on nie ma wyzszego wykształcenia, ona nie moze pojąc jak moge go szanowac za to,ze ma tylko srednie wykształcenie. Chore, ja mam gdzies jakie ma wyksztalcenie, i tak zarabia 2 razy wiecej ode mnie:P moja matka mowila,ze moj mąż to cham i prostak, robiła wszytsko zeby mnie zniechecic do niego, ale stało sie odwrotnie, bo owszem zniecheciła mnie ale do niej takim zachowaniem. Jak kochasz tego faceta to sie nie daj matce, nie pozwól jej decydowac za Twoje zycie, ona miala swoją szanse na milosc, nie wykorzystała jej i teraz jest nieszczesliwa i chce zeby kazdemu było żle, bo dlaczego inni maja miec lepiej od niej, one są chore, nie dajmy im sie!!!

  • Sachmet pisze:

    Ale ile mozna słuchac,ze ktos chce cie wykorzystac,ze jak nie moze sie spotkac to odrazu napewno pognal do innej.Ile razy tak bylo,ze np nie moglismy sie spotkac to ona mowila,ze napewno mnie oszukuje .Dla niej praca jest tylko w godzinach 8-16 .A on pracowal na zmiany.
    O wyksztalecniu słyszalam tez milion razy.Ze głab ,ze ma tylko srednie.
    Moj obecny mezczyzna ma studia ,pracuje ,ale cwiczy na silowni -to juz go nazwala bezmozgim mieśniakiem.

  • Ewelina pisze:

    Jest mi cholernie ciężko…
    Już dawno bym się odcięła, nie przejmowała. Gdyby nie to, że wiem jak ona strasznie mnie kocha. Życie poświęciła na spełnianie moich zachcianek. Wychowała mnie na niesamodzielną księżniczkę. Jestem jej lalką barbie. Mam ją zawsze w podświadomości. Na wszystko patrzę przez pryzmat „mama to zaakceptuje?” Nie potrafię założyć ubrania, które byłoby źle przyjęte przez mamę. Bo ona chce dla mnie jak najepiej i nikt nigdy nie będzie mnie kochał tak jak ona. Dostałam wszystko.
    Z jakiegoś powodu lalka barbie zamiast żyć szczęśliwie, pośród innych biednych zazdrosnych dzieci- cierpi na długoletnią depresję, zabużenia odżywiania a jej samoocena chyba niższa być już nie może. Wiem, że jestem żałosna. Wiem ,że prawdopodobnie ten komentarz jest niesprawiedliwy i to ja mam problem z sobą a nie ona. Ona się na wszystkim zna. Ona doradza co powinnam zrobić, ona doradza jak powinnam się ubierać i co mówić do mojego chłopaka. Kiedy jestesmy we 3, ciągle się krzywi i daje mi znaki, że strzelam gafy i cały czas mówię coś niewłaściwego. Mam świadomość tego, że od zawsze krzywdzę ludzi bliskich, nie doceniam ich starań. Niszczę moją mamę- ona właśnie teraz płacze i cierpi z mojego powodu. Czuję się winna. Pewnie ma rację, dlaczego to ja miałabym uważać właściwie skoro wszystkie moje samodzielne decyzje przeobraziły się w pasmo porażek? Jestem NIEUDACZNIKIEM. MAM NISKĄ SAMOOCENĘ, JESTEM NIEŚMIAŁA, NIESAMODZIELNA,CHCĘ UCIEKAĆ PRZED ŻYCIEM I ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ. Najchętniej bym skończyła ze sobą ale…nie mogłabym tak skrzywdzić mamy.

    Kto kiedy i gdzie popełnił błąd ?

  • Ewelina pisze:

    jeżeli ktoś czuje podobnie, proszę o kontakt… jestem w tym tak strasznie samotna 🙁

    damnaddiction @ gmail.com

  • Ewelina pisze:

    ta sytuacja wydaje mi się o tyle dziwna, że moi rodzice i babcia zawsze okazywali mi ogrom miłości i zainteresowania…chwalili moje osiągnięcia, mówili że jestem łada. Mama zawsze miała problem z babcią bo ona ciągle do niej dzwoni i się rządzi w jej mieszkaniu.
    A teraz wszystko się powtórzyło. Mama tego nie widzi, że ma pretensje kiedy nie zadzwonię/ nie napiszę smsa przed 12. Nie ma mowy o niewracaniu do domu na weekend ze studiów. I ciągle doszukuje się oznak mojego odrzucenia, mojej nienawiści. Kłócimy się codziennie.

  • Judytaa pisze:

    Może Twoja mama jest nadopiekuńcza a nie toksyczna? Skoro czujesz od niej milosc i zainteresowanie to własnie jest wyraz tej nadopiekunczej milosci? ja od mojej mamy nie czuje milosci, ona niby mowi,ze mie kocha ale to jest takie falszywe, nie wierze jej w nic, mama nie przezyje Twojego zycia za Ciebie, moze powinnas pojsc do psychologa? albo polecam Ci ksiazke pt „Toksyczni rodzice”. Chyba taki tytuł, moze ona otworzy ci oczy,ze mimo wszystko mama robi Ci krzywde.

  • Sachmet pisze:

    heh wasze choc mowia ze Was kochaja dziewczyny ,moja tego nie powiedziala nigdy …

  • Anka pisze:

    Ja jestem w 28 t ciazy i moja ani razu sie nie zapytala czy wszystko jest dobrze ani jak sie czuje, ale jak do niej dzwonie (ona do mnie nie dzwoni ani nie sle smsow bo jej szkoda kazy) to ciagle narzeka, jaki to moj maz niedobry, a oczywiscie nawet u nas nie byla od 3 lat i nic nie wie jak zyjemy. Cale szczescie ojciec i rodzenstwo normalne, juz sie sprzeczaja kiedy kto pierwszy przyjedzie dziecko obejrzec za to matka juz mi powiedziala, ze ona to nie zamierza do nas przyjezdzac. Teraz to jej nawet nie informujemy o wizytach i postepach ciazy a jak po urodzeniu bedzie chciala przyjechac to ma zakaz wstepu do nas do domu! A co – oczywiscie, ze pozniej bedzie wojna, bo ona kochajaca babcia chce przyjechac a my wolimy tesciowa …
    No zyc i nie umierac ze szczescia!!!!!

  • selena pisze:

    Wczoraj znalazłam tą stronę, przeczytałam wszystkie komentarze i po raz pierwszy zrozumiałam, że są ludzie, którzy czują się podobnie od mnie. Dlatego też chciałabym dodać kawałek mojej historii… Na szczęście nie jest tak dramatyczna jak niektóre opisane tu skrajne wręcz przypadki, ale też boli. Mam 31 lat i jestem jedynaczką. Od kiedy pamiętam miałam złe kontakty z mamą. Pierwsze wspomnienia ze wczesnego dzieciństwa to wyzwiska i bicie dlatego, ze nie chciałam jeść obiadu. Moja mama chciała mnie wychować na „grzeczną dziewczynkę”. Bezwzględnie egzekwowała zasady dobrego wychowania. Przez 5 lat musiałam chodzić na naukę gry na skrzypcach. Nie byłam uzdolniona muzycznie i w ogóle nie chciałam grać, ale ona się uparła. Tu znów był krzyk i bicie, gdy nie chciałam cwiczyć. Swoją droga w tej chwili nie umiem zagrać nic-tak jakbym wymazała całą zdobytą wiedzę i umiejętności z tym związane z pamięci. Z drugiej strony byłam zaniedbanym dzieckiem- teraz widzę, że matka totalnie nie potrafi prowadzić domu. W szkole byłam głodna, bo nikt nie kupił chleba, żeby zrobić śniadanie. Moja odzież często była brudna. Gdy skończyłam 12-13 lat ona ciągle chciała mnie ubierać jak dziecko, co przysporzyło mi szyderstw ze strony koleżanek. Wtedy też, gdy już coraz pewniej ośmielałam sie wygłaszać swoje zdanie, pojawiały się między nami „ciche dni” , a bardzo często też tygodnie. Potrafiła nie odezwać się do mnie słowem dopóki jej nie przeprosiłam za „swoje zachowanie”. Wówczas myślałam ,że faktycznie jestem złym dzieckiem. W szkole średniej sytuacja się nie poprawiła. Do tego pojawiły się problemy z nauką-kolejny pretekst do krytykowania mnie i nazywania leniem(Nie pomogło nawet to, że ostatecznie skończyłam trzy fakultety). Wówczas też myślałam, że to moja wina, bo jestem w tzw. „trudnym wieku”. Gdy stałam się dorosła, nadal nic się nie poprawiało; ciągła kontrola, stale krytyka, wzbudzanie poczucia winy (jak to o niej w ogóle nie myśle; ona nie ma we mnie wsparcia; córki jej koleżanek to ciągle dzwonią i piszą smsy, a ja nic itd.). Nie potrafiła zaakceptować wyboru mojej drogi zawodowej, mimo że widziała, ile daje mi ona satysfakcji. Kilka lat temu kupiłam mieszkanie, jednak do dziś nie potrafiłam się do niego wprowadzić. Stale szukałam usprawiedliwień, że nie stać mnie na samodzielne życie, że będę mieć daleko do pracy itp. Miałam poczucie winy, że chce mieszkać sama. Za kilka tygodni wychodzę za mąż. Od kilku miesięcy teoretycznie zaczęłam przeprowadzkę, której nie mogę skończyć. W tej chwili czuję, że „dom” jest już w moim mieszkaniu, ale nadal żyję na dwa domy. Gdy jestem tam przez 1-2 dni, mama juz ma pretensje, że się do niej w ogóle nie odzywałam. Gdy mówię, że dziś śpię tam, to zawsze pyta: „A dlaczego?”. Do tego to jej wtrącanie ze wszystko: do mojego ślubu czy na kupno mieszkania nie dołożyła złotówki (nawet sie nie zainteresowała, czy mam środki, nie zaproponowała żeby chociaż pożyczyć), a chciała mieć na wszystko wpływ. Nigdy nie dała mi prawdziwego prezentu na urodziny czy na Święta – daje mi okropne szmaty z lumpeksu lub produkty, które otrzymnała na promocji. Sama natomiast ciągle kupuje sobie markowe buty i ubrania. W jej obecności prawie sie nie odzwyam-raz, że czuje taki dziwny stres (często krytykuje mnie, że mówię niewyraźnie i się nie staram tego zmienic; gdy użyje truniejszych słów, sprawdza czy znam ich znaczenie!!!), a dwa, że od razu zadaje masę idiotycznych pytań i krytykuje moje działanie. Ponadto jest już w tej chwili skłócona z prawie całą swoją rodziną i rodziną ojca. Nawet próbowała zmusić mnie do zerwania kontaktu z babcią i ciocią chrzestną. Przy każdej okazji wyszukuje jakieś idiotyczne powody, by im uwłaczać. Dopiero od niedawna oswajam się z przekonaniem, że to nei ze mną jest coś nie tak. Bardzo mnie to boli, że mamy takie złe kontakty, gdyż rodzina stanowi dla mnie dużą wartość. Jest to jedyna osoba z mojego środowiska, z którą mam złe relacje. Ktoś już pisał, że rozmyślanie nad tą całą sytuacją zatruwa praktycznie każdą minutę życia. Sama nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Mam duże wsparcie ze strony narzeczonego, ale czuję, że trudno mi z tym. Tłumaczę sobie racjonalnie, że to przecież rodzicie kształtują relacje z dziećmi, ale to nie pomaga…. Widzę, że z moją psychiką jest coś nie tak-weżmy za przykład chociażby to, że nie potrafię sie wyprowadzić, do tego dochodzę liczne lęki i fobie. Co gorsza zaobserwowałam u siebie pewne zachowania, których sama u niej tak nie znoszę – przeraża mnie to. Proszę nie piszcie, że powinnam z nią zerwać kontakty – to jednak moja matka…

  • Sachmet pisze:

    Czesc dziewuszki ,jade w pon z mamuska na wakacje.Pewnie okrzykniecie ze błąd robie.Ja wiem.Ale wybieram mniejsze zło…bo jak bym nie pojechala to przez cały rok bym słyszala,ze ona przeze mnie nie pojechala nad morze ,a ona jest taka „chora i zmeczona” i wogole ona ledwo żyje i juz mam odkladac pieniadze na jej pogrzeb.
    Moja mama nie umie byc sama,jestem jej towarzystwem ,corka,parnterem wszystkim. Nienawidze tego poczcia winy jakie we mnie wzbudza.
    Trzymajcie się i buziaki dla Was 🙂
    (może nie zgine..)

  • Judytaa pisze:

    Sachmet daj znac czy zyjesz? i jak było?
    Selena, ja dwa razy prawie wynajełam mieszkanie i w ostatniej chwili rezygnowałam bo mamusia płakała,ze ona biedna co sama ze soba zrobi, do trzech razy sztuka, za trzecim razem kupiłam i mieszkanie i stanowczo wyniosłam się, do tego trzeba dojrzec, takze rozumiem Cie.

  • bea pisze:

    Cześć kochane moje . Mam już 50 lat i potwora matkę którą staram się trzymac na odległość. Mam świetnego męża 2 dorosłych synów i parkę słodziaków 2 letniego wnuka i 4 miesięczną wnuczkę . Teraz moje układy z matką sprowadziłam do rzetelnego wypełniania obowiązku raz w tygodniu 2godz wizyty, raz w tygodniu telefon jeśli jest nie miła poprostu wychodzę lub mówię dowidzenia i odkładam słuchawkę. Jako dziecko byłam bita i wyzywana od cholernych bękartów za najmniejsze przewiniwnie . Każdy mój błąd był wyśmiewany a każda porażka wykorzystywana przeciwko mnie. Wiecznie wrzeszczała o wszystko , na szczęćie Tata był kochany i zawsze dawał mi wsparcie, gdy w czasie studiów urodziłam synka pomagał nam mój Tata i teściowa , z którą jestem bardzo zaprzyjażniona. Tata niestety umarł przed emeryturą , zresztą jak sam powiedział ” nie chciał z nią żyć pod jednym dachem na emeryturze , a odejść nie umiał , bo oczywiście wpędziła go w poczucie winy – wiecznie chora biedaczka” Po śmierci Taty zaczęła się jazda oskarżyła mnie o doprowadzenie ojca do śmierci, brak zainteresowania ( codziennie byłam w szpitalu mając 2 małych dzieci , pracę i dom w budowie ) Dzwoniła o różnych porach wyzywając minie , grożąc smobójstwem , obrażając mojego męża.
    Moje dzieci ilekroć tam poszły wysłuchiwały o mnie najgorszych rzeczy , a ja głupia usiłowałam zasłużyć na jej miłośc i szacunek. Zabierałam na spacerki , wakacje , działkę, do teściów i wiecznie słyszałam , że przeze mnie jest biedna i niedzczęśliwa i zaraz się zabije. Nie zabiła się przez 15 lat i dalej ma się dobrze, jest samotna , ale na to żeby zrazić do siebie całą rodzinę , przyjaciół Ojca , sąsiadów i własne wnuki pracowała wytrwale przez cłae lata. Nie łudżcie się one się nie zmieniają , każda rozmowę nawet pozornie pojednawczą wywróca tak aby uwierzyć , że one śą świetne a ich dzieci złe , trują się własnym jadem , ale nie potrafią bez nieg żyć i chora psychika pławi się z lubością w tym szambie. Nie ma możliwości , żeby taka osoba się zmieniła. Ja chwilowo mam spokój z odwiedzinami , bo mamusia jest niemiła , bo ma mi za złe 3 tygodniowy wyjazd na wakacje z wnukami , synami i synową. Uczciwie chcieliśmy ją zabrać ale bluzgnęła jadem więc daliśmy spokój. Teraz jest obrażona więc mam dalszy urlop od obowiązku. Dla porządku zadzwoniłam dzisiaj i powiedziałam , że jak zdecyduje się być miła to może zadzwonić i mnie zaprosić . Za jakieś 3tygodnie zmieknie , bo coś będzie potrzebowała…, ale poczucia winy nie mam. Kochani wasze poczucie winy to karma dla nich, zdystansowanie się po pewnym czasie normalizuje stosunki ale warunkiem jest mieszkanie osobno i dość daleko . Chrońcie siebie i swoich bliskich bo oni też cierpią przez wasze matki.
    buziaki Bea

  • bea pisze:

    Nitko , Aniu , Sachmet strasznie wam współczuję bo jeszcze wiele przed wami wasze mamuśki są młodze i przez to mają więcej siły na agresję i zadawanie ciosów. Ania da sobie radę tylko bez wyrzutow sumienia proszę, jesteś świetna i mądra dla uspokojenia sumienia pozwól sobie od czasu do czasu na krótki kontakt żeby mieć świadomość co się z matką dzieje ale w momencie gdy wchodza jakieś przetensje wyjdż lub rozłącz się to działa !!! Po pewnym czasie matka nauczy się , że dobre stosunki z tobą zależa od niej a nie od ciebie. Pozostałe dziewczyny w miarę możliwości wyprowadżcie się , polecam terapię, ja taką przeszłam u psychiatry bo miałam wrażenie że jestem kompletnym świrem i pomogło bardzo .
    bea

  • Sachmet pisze:

    Czesc Judyta,ledwo dałam rade te 10 dni …bylam jak pies na smyczy ,nigdzie sie beze mnie nie ruszala,a jak juz poszla to tel .Koszmar.A jeszcze przez jeden dzien byla”chora”i juz umierala prawie,i nawrzeszczala ,ze jestem podła ,nie mam wspolczucia i litosci.Ze zero we mnie empatii.Na dodatek przyjechala jeszcze jej siostra z kolegą. On chcial chodzic ze mna na piwo,na disco (takie potańcówki jakie sa w kazdej miejscowosci turystycznej ) ale ona musiala sie telepac z nami.A jak mozna sie dobrze bawic ,napic przy karcącym wzroku matki? Ja juz nie mam 16 lat przeciez.Cały czas mialam wrazenie,ze wszytsko co robie ,jak rozmawiam ona ocenia krytycznie.Nic nie mowila-tylko patrzyla …a ja czulam sie jakbym zroila cos złego ,że wogole z kims rozmawiam.
    Powiedzialam jej ,że to był ostatni nasz wspolny wyjazd ,ale wiem,że tak nie bedzie.Bo ona nie ma innego towarzystwa ,nikt z nia nie chcial jechac-nawet jej wlasna siostra.Jak mam zaczac zyc normalnie kiedy ciagle czuje ten plecak na plecach.

  • Judytaa pisze:

    Hej Sachmet:) dobrze, że żyjesz:) bo juz sie bałam, no to miałas wypoczynek, męczarnia i tyle, masz juz nauczke zeby sie nie litowac i jechac sobie na swoje wymarzone wakacje, przeciez jak ona widziała,ze Ty sie dobrze bawisz to natychmiast musiała popsuc Ci humor zebyś nie poczuła sie lepiej niz ona, to ona jest podła a nie Ty, zapomnij o tym, moja matka ostatnio wpadła do mnie do pracy i grała słodką idiotke i odezwała sie tekstem: CO JUZ MNIE NIE KOCHASZ,ZE DO MNIE NIE PRZYJEZDZASZ”. No kuźwa prosze Cie, jak mozna kochac taka osobe? uznałam,ze to pytanie retoryczne, porazka a nie matki…

  • Sachmet pisze:

    oj tak porazka,tylko za jakie grzechy nas to spotkało 🙂
    musialam sie tylko wstydzic przed tym facetem.Dla niego to bylo dziwne ,że ponad 25 letnia stara baba sie tłumaczy mamusi ze wszystkiego.

  • Anka pisze:

    Jejku, jak ja Wam i sobie wspolczuje, smutno jakos ale i smiac mi sie chce 🙂 z moja nie rozmawiam juz dlugo, jak dzwonilam aby zobaczyc co u niej to 5 min normalnej rozmowy a pozniej wrzaski, ze mam zycie do dupy, ze ona nic od dzieci nie ma na starosc, ze powinnam z nia zamieszkac, sie nia i ojcem zajmowac… ciagle narzeka jak jej zle, siedzi sama zapuszczona w domu, ojciec pracuje poza domem, przyjezdza na weekendy. Oszczdza ile wlezie i chyba jej po smierci jej stan konta wydrukuje i wrzuce do trumny 🙂
    Jak do niej powiedzialam mamo ostatnio to ma na wrzeszczala, ze tak sie poswiecila cale zycie, ze tyle mi dala a ja do niej mamo!!! ze mam mowic MAMUSIU 🙂
    No szanowna ksiezniczka 🙂
    Serio, jak z nia nie gadam to mi jest tak cudnie 🙂 Wscieklosc ja bierze bo z ojcem rozmawiam regularnie.

    Im dalej od nich i mniej kontaktu to lepiej, i lepiej sie czuje i flaki mi sie nie przewracaja. jestem juz w 8 miesiacu ciazy i nadal nie uslyszalam pytania: jak sie czujesz, jak dziecko. A jak sle jej smsy po wizytach u lekarza ze wszystko dobrze i napisze: pozdrawiamy i podpisze sie ze ja i maz, to dostaje (nie zawsze, bo na smsy tez jej szkoda a jak ja nie zadzwonie to ona juz w ogole) to mi sle smsa, ze mam jej nie wysylac smsow podpisanych imieniem meza.
    CO te matki maja, ze sa takie wredne i zawsze nie pasuja im nasi mezowie/narzeczeni?

  • Sachmet pisze:

    widac zal im dupe sciska ,ze ktos nas kocha…

  • Judytaa pisze:

    One ich nienawidzą, bo obwiniają ich,ze odebrali naszym mamusiom ich córeczki, gdyby nie nasi męzowie to zylybysmy dalej z matkami i dla nich byloby super. Ja tez rzadko gadam z matka i dobrze mi z tym, bo zawsze jak z nią gadam to robi mi wyrzuty,ze jej nie odwiedzam nie zwierzam sie itp, jesli tego nie czuje to co mam uadawc tak jak ona udaje całe zycie? Dla niej sie tylko liczyło: CO LUDZIE POWIEDZA?

  • Sachmet pisze:

    a ja nie mam faceta…kazdy kto sie pojawia na horyzoncie jest natychmaist traktowany jak wrog ktorego trzeba zniszczyc.Jak tylko kolega przestaje byc kolega a staje sie partnerem to jej cos sie przestawia w mozgu na funkcje „destroy”.Natychmaist ten mily uczynny facet ktory u mnie bywal staje sie leniem,potworem ktory mnie wykorzystuje i hu..em (tak wlasnie mowi).
    Wiem,ze najlatwiej byloby powoedziec „nie mow jej ze kogos masz”ale jak to zrobic mieszkajac razem?
    Chcialabym isc na terapie ,ale jedna sesja kosztuje ponad 70zl a potrzeba ich 32…nie stac mnie na to.A jedna rozmowa z psychologiem 150zł,a ja wiem,ze to nie wystarczy,zeby pomoglo.

  • Anka pisze:

    Jak wiecie jestem w ciazy, matka troche dalej od nas, ignoruje moje maile do niej (kara mnie za to, ze nie skacze wokol niej pewnie, ze bedzie dziecko, ze kochajacy maz) – jej zycie bardzo malo ciekawe.
    Niedawno siostra mi powiedziala, ze matka zalatwila ciuszki dla mojego dziecka – nie prosilam jej – i ze powinnam byc wdzieczna, ja na to, ze mam to gdzies, ona do dzis ani razu nie zapytala sie jak sie czuje, czy dziecko zdrowe, nie pogratulowala ale za uzywane ciuszki mam skakac i piszczec ze szczescia….
    Do tego ciagle mi wymawia, ze ona tyle we mnie zainwestowala, studia, zycie, jedzenie, wychowanie i powinnam byc jej wdzieczna (siostra mi przekazuje wiadomosci, bo ja z nia nie rozmawiam). Nie wiem, moze powinnam jej oddac za te studia? Ja nic nie chce, chce swietego spokoju i milosci i wsparcia, tak ciezko to zrozumiec…
    Oczywiscie siostra mowi, ze mama ma racje, ze ja jestem niewdzieczna i ze matka powiedziala, ze nigdy mi nie pogratuluje ciazy….
    Ale jak pozniej nie bede do niej z dzieckiem jezdzic to oczywiscie beda ja ta winna… I nikt z rodziny tego nie zrozumie.
    Czasem to ja sie zastanawiam, czy aby na pewno z nia wszystko dobrze bo moze to cos ze mna nie jest tak… Moze ja jestem taka zla…. Kurde, nie moze sie odczepic i dac mi zyc w moim swiecie, gdzie mam spokoj, swiety spokoj?

  • Anka pisze:

    Sachmet, a nie mozesz sie wyprowadzic? Zaczniesz nowe zycie, normalnie, zrozumiesz, ze im dalej tym lepiej i normalniej.
    Z wizyta u psychologa jest tak, potwierdzi, ze masz z nia problem i pewnie bedzie chciala z nia tez pogadac, aby wysluchac dwoch stron, ale Twoja matka sie nigdy nie zgodzi na taka wizyte, bo oczywiscie ona jest normalna i z nia wszystko jest ok tylko Ty jestes chora 🙂 No coz, kiedys zrobilam ten blad, opieprzyla mnie, ze jak ja moge tak pomyslec, mowic ludziom, ze z nia cos nie jest ok…. 🙂 To ja jestem ta zla, nieodpowiedzialna, cierpiaca w zyciu przez meza, majaca zycie do du*py, ona jest cudna i tyle(w jej mniemaniu…)
    No i wszysycy powinni ja po stopach calowac, chwalic, plaszczyc sie i byc wdziecznym za wszystko, a mnie mozna ponizac i ciagle krytykowac – ona robi wszystko najlepiej i do niej tylko moge mowic „mamusiu”, jak powiem „Mamo” to sie obraza, ze jej nie szanuje….

  • Sachmet pisze:

    Nie moge sie wyprowadzic ,bo nie mam dokad ,a na wynajem mnie nie stac.Nie mam 1200 zł na wynajem .Poza tym ona robi wszystko by mi to uniemozliwic,teraz chodzi i kaszle ,kicha ,prycha ,robi miny meczennicy .Mowi ,ze chce zebym sie wyniosla ale robi wszystko by sie to nie udalo.

  • Anka pisze:

    no moja robi wszystko abym sie rozwiodla i z nimi (rodzicami) zamieszkala, dla niej to moja rodzina to oni a nie maz, nie wiem co bedzie jak bedzie dziecko, meza nie chce widywac (… szajba), nie wiem jak chrzciny i te rzeczy. Dzis jej napisalam, ze mnie nie wspiera psychicznie a ona maci wode, ze mam nieudane zycie prywatne, tylko, ze ja wkurwia chyba bo moje zycie jest super, ciagle bzdury wymysla.
    Masz dwa wyjscia wyprowadzic sie (nawet jakis pokoj wynajac) albo z nia mieszkac i zmienic nastawienie – ale to oznaczac bedzie wojenna sciezke. Powiem tak, kazde wyjscie dobre a najlepsze najdalej od niej.

  • Sachmet pisze:

    nie umiem zmienic nastawienia,ona jest coraz starsza ,coraz gorsza ,w kazdym widzi wroga.Kazdy moj mezczyzna jest wrogiem ktorego trzeba unicestwic albo zrobic tak ,ze ja bede myslala,ze on jest nie odpowiedni dla mnie.Jak mama krytykowala moje wybory zyciowe to ja sie zastanawialam ,ze moze mama ma racje,moze naprawde ja źle robie.Moze naprawde ten facet jest nie własciwy.
    Nigdy mi nie powiedziala ,ze ladnie wygladam,jak szlam na randke to słyszalam,ze ubralam sie jak dziwka,ze chce mu do łozka wskoczyc,ze dupy daje kazdemu.Potrafila mi nawrzeszczec ,ze jestem jak kurwa na telefon .Przepraszam za słownictwo ale tak do mnie mowila wlasna matka,ktora w towarzystwie uchodzi za bardzo mila i kulturalna osobe…

  • Anka pisze:

    hehehe, no wiem, ze smieszne nie jest, ale moja ma tak samo 🙂 kiedys mi powiedziala, jak szlam predzej spac (musialam predzej wstac), ze ide sie pierdol*c z mezem:) zal mi sie jej zrobilo, bo to swiadczy tylko o niej, chcialaby sie tylko mieszac w moje zycie i nim sterowac…

  • Judytaa pisze:

    a według nich to grzech i poniżenie sie,ze sie kochamy ze swoimi mężami,jakie one są durne, a moze zazdroszczą?:P

  • Sachmet pisze:

    Nie wiem moze i zazdroszcza…Ale wiecie co,ja zawsze myslalam bedac jescze bardzo młodą dziewczyna ,ze jak już poznam tego wlasciwego chłopaka i ten pierwszy raz bedzie z nim to powiem o tym mamie a ona bedzie wyrozumiala,ze podpowie mi cos itd itp .A w rezultacie bylo zupelnie inaczej,ja nic nie powiedzialam ale widzialam pogarde w jej wzroku.

  • Judytaa pisze:

    ja pamietam od zawsze, ze u nas w domu seks, nagość, okazywanie miłosci to był temat tabu i ze są to złe rzeczy, zawsze wstydziłam sie chodzic np w krótkich spodenkach po domu, bo babcia dziwnie na mnie patrzyła, jak mame prosiłam zeby kupila mi pierwszy biustonosz to mnie wysmiała, bardzo bylo to dla mnie trudne, tak zostało do dzis seks według mojej matki to cos zlego, a nagosci nalezy sie wstydzic, chore, o antykoncepcji rozmawiałam z kolezankami lub czytałam w gazetach.

Dodaj komentarz!

Bądź miły. Pisz poprawnie. Nie spamuj :)