Patrzenie na otyłe kobiety psuje nastrój
Kultura zachodnia wykreowała model „właściwej” sylwetki kobiecej – najlepiej dość wychudzonej. W efekcie mamy wzrost zachorowań na zaburzenia odżywania i takie niepokojące trendy jak thinspiration. Społeczny nakaz bycia chudą, tak mocno wbił się w nasze mózgi, że kobiety zaczęły odczuwać podświadomy lęk przed przytyciem, który w codziennym życiu ma się objawiać tym, że na widok kobiety o pełniejszych kształtach odczuwamy dyskomfort, spadek nastroju a nawet wstręt do samych siebie.
Psychologowie od dawna wiedzieli, ze widok kobiety otyłej, pogarsza nastrój anorektyczek lub bulimiczek. Okazuje się jednak, że wpływa on negatywnie również na kobiety zdrowe, bez zaburzeń odżywiania, które świadomie deklarują brak lęku przed przytyciem i nie przywiązywania obsesyjnego znaczenia temu, ile kilogramów wskazuje ich waga.
Badania przeprowadzono dość sensownie, bo za pomocą rezonansu magnetycznego. Obserwowano aktywność mózgu w obszarach odpowiedzialnych za obraz siebie i tożsamość oraz w obszarach odpowiedzialnych za odczuwanie reakcji lękowych. Widok otyłej, obcej kobiety, uaktywniał u zdrowych kobiet o normalnej wadze właśnie te rejony mózgu. Aktywność ta, zbliżona była do reakcji mózgu anorektyczek. Zależności takiej nie zaobserwowano u mężczyzn.
To, co w tym wszystkim jest niepokojące to fakt, iż reakcja naszego mózgu odbywa się poza naszą świadomością. Pogorszenie nastroju i lęk, który pojawia się na widok kobiety z nadwagą jest nieuświadomiony, przez co trudno nad nim zapanować. Przerażające jest dodatkowo to, że jest to całkowicie wytwór kultury w której żyjemy i jej społecznego nakazu bycia szczupłą.
Popularity: 1% [?]
Źródło tekstu: www.dailymail.co.uk/health/article-1266007/Woman-inbuilt-fear-getting-fat-does-exist-men.html
Nie każdy ma predyspozycję do tego, by być szczupłym. Zawsze uważałam, że lepiej być grubą i zdrową, niż szczupłą i chorą… Ale kiedy przeczytałam ten artykuł, zorientowałam się, że o wiele trudniej jest mi się przekonać do osób otyłych. Owszem, mam taką jedną koleżankę, ale nie lubię np. blisko niej siedzieć. I nie robię tego celowo, aczkolwiek tłumaczenie się, że jest to poza obrębem mojej świadomości do mnie nie przemawia 🙂 Zdecydowanie wolę przetłumaczyć sobie, że otyły nie znaczy gorszy. A jak nie chcę mieć kontaktów fizycznych z taką osobą, to nikt mnie nie zmusza. Nie zwalę swojego złego humoru na grubsza osobę, z którą przedtem rozmawiałam!
A mnie nastrój psuje przebywanie z: otyłymi facetami, których „biust” jest większy niż mój, dalej, przebywanie z kolesiami, którzy za wroga nr jeden mają mydło i szampon; źle na moją psychikę wpływa również patrzenie na wiele innych brzydactw, ale nie widzę by z tego robić wielkie halo! Ludzie takie badania nie prowadza do niczego dobrego- pogłębiają tylko ostracyzm ludzi grubych.