5/07/2018 – 19:35 | Komentarze (0)

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Mentoring to brzmiące bardzo nowocześnie słowo określające osobisty rozwój, który wydarza się w przestrzeni partnerskiej relacji pomiędzy uczniem a jego nauczycielem czy mistrzem. Taki sposób kształtowania własnej osoby znany jest jednak …

Czytaj cały artykuł »
Problemy

Bolączki codzienności. Problemy małe i duże, z którymi styka się każdy z nas.

Psychologia

Psychologia codzienności. Praktyka, teoria, wpływ psychologii na nasze życie.

Twórczość

Literatura, poezja, malarstwo, fotografia, kreatywność.

Uczucia

Świat uczuć, emocji, miłości. To one kierują naszym życiem.

Wizualizacje

Artykuły z dodatkiem filmu video bądź muzyki.

Emocje » Uczucia

Rozwód przez serwis społecznościowy

Submitted by on 7/02/2009 – 15:242 komentarze

Do czego wykorzystać można serwisy społecznościowe? Jak się okazuje do wszystkiego – włącznie z porzuceniem własnej żony. Neil Brady, 39 letni konsultant IT (a wiec nie 16 letnie dziecko neostrady, któremu taki krok jeszcze można by wybaczyć) postanowił rozejść się z żoną, wykorzystując do tego serwis Facebook.
Na swoim profilu, umieścił lakoniczną informację „Neil Brady zakończył małżeństwo z Emmą Brady”. Niestety żona nie została o tym poinformowana. Dowiedziała się o tym że jest już osobą samotną dopiero wtedy, kiedy jej przez kilka lat nie widziana przyjaciółka zadzwoniła, by zapytać ją jak się czuje w związku z rozwodem.

Wstrząśnięta Emma weszła na profil męża, a poza informacją o rozstaniu znalazła też wiele komentarzy znajomych, z których część gratulowała Neilowi decyzji.

Psychologiczne koszty takiej formy dowiedzenia się o zakończeniu małżeństwa trudno sobie nawet wyobrazić. Emma nie dość że będzie musiała borykać się z poczuciem straty i porzucenia, to dodatkowo znosić musi jeszcze dziesiątki komentarzy odnośnie tej sytuacji oraz telefony i maile od znajomych nie widzianych po kilka lat, którzy jednak mają jej męża w „znajomych” Facebook’a.

Pozostaje tez pytanie, co skłoniło Neila do takiej formy zerwania – lęk i obawa przed reakcją żony, wypalenie emocjonalne, czy brak dostrzegania różnicy między światem realnym a wirtualnym? Być może internet i ekshibicjonizm (zarówno fizyczny jak i psychiczny) który uprawia w Sieci tak wiele osób sprawia że stajemy się nieco aleksytymiczni, bądź tracimy umiejętność odróżniania tego co nasze, od tego co publiczne?

Dla praktycznie każdej kobiety, bycie tak potraktowaną, jak Neil potraktował Emmę jest nie do wyobrażenia. Z drugiej strony, skoro widać że użytkownicy sami wpadają radośnie na pomysły wykorzystania Internetu do zerwania z drugą osobą, przypuszczam że niedługo będziemy musieli czekać na serwis który umożliwi nam „bezpieczne” i emocjonalnie tanie zrywanie przez internet. Wszystko oczywiście w formie serwisu społecznościowego – czyli z wyborem opcji zrywania, powiadomieniem osoby porzucanej, jej znajomych i zbudowanej społeczności a może nawet sprzedałby się ranking najbardziej spektakularnych rozstań? Jak myślicie, ile czasu minie, zanim całkowicie wyjałowimy się emocjonalnie?

Popularity: 1% [?]

2 komentarze »

  • Gander pisze:

    Masakra! Zrywanie przez komunikatory i usługi internetowe to najwygodniejsza forma dla tchórzy :/ Druga osoba to nie newsletter, z którego się wypisujemy, tylko żywa osoba, która nawet w tak nieprzyjemnym zdarzeniu wymaga kontaktu wzrokowego z osobą zrywającą.

  • kasiek pisze:

    Ludzie zidiocieli z tymi serwisami społecznościowymi.
    Ekshibicjonizm to dobre określenie.

Dodaj komentarz!

Bądź miły. Pisz poprawnie. Nie spamuj :)